czwartek, 6 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ XX

Po powrocie do kraju nie było mowy o żadnym odpoczynku. Sezon dopiero się zaczynał, chłopacy musieli zasuwać jak maszyny. Trener rozpisał im plan treningowy na cały tydzień, do następnych zawodów. Z kolei razem z Kacprem mieliśmy nieco wolnego. Przed sezonem nazbieraliśmy masę nowinek, nowych rozwiązań. Horngacher mocno na nas naciskał. Jednak i teraz nie zamierzaliśmy spocząć na laurach. Podczas ćwiczeń skoczków na siłowni spotkaliśmy się w magazynie w celu pełnej kontroli sprzętu i naniesienia jakiś poprawek. Był razem z nami Kamil. Kadra B za 2tygodnie zaczynała sezon Pucharu Kontynentalnego, więc współpraca była jak najbardziej potrzebna.
-Jesteś bardzo blada.-Oznajmił mój były na powitanie.
-Co, nie podobam Ci się?-Spytałam z przekąsem.
-Nie o to chodzi... Wszystko w porządku?
-Tak.-Odpowiedziałam krótko.
-Byłaś u lekarza?-Spytał Kacper.
-Nie ma takiej potrzeby.
-Przecież widzę. A już w Finlandii źle się czułaś. Maciek Cię do niego nie wysłał?
-Ciągle próbował, ale mu się nie udało.
-Może Cię zawieźć?-Spytał Kamil.
-Dajcie spokój.-Wkurzyłam się.-Zajmijmy się robotą!
Obydwoje spojrzeli na siebie wymownie, jednak przestali drążyć temat. Mieliśmy dużo pracy, a chciałam ją jak najszybciej skończyć. Niektórzy skoczkowie zgłosili kilka uwag odnośnie kombinezonu i wiązań, więc musieliśmy to sprawdzić i poprawić. Zajęło nam to sporo czasu, ale w końcu się udało. Gdy już wszystko zrobiliśmy, a sprzęt spakowaliśmy, nagle zakręciło mi się dosyć mocno w głowie. Chłopacy w ostatniej chwili złapali mnie za ręce.
-Dzwoń do lekarza.-Nakazał bratu Kacper.
-Nic mi nie jest.
-Ania, zamknij się.-Zawołał Kamil wybierając numer.
-Zbada Cię, da leki i będzie dobrze.-Pocieszał mnie starszy Skrobot.
-Niestety, lekarz ma wolny termin dopiero za dwa dni. Ale Cię zapisałem.-Oznajmił mój były.
-Wytrzymam. Już mi lepiej.-Uwolniłam się z ich rąk.
-Ale teraz chodź do nas. Mamy stąd rzut beretem, damy Ci wodę i jakieś leki.-Kamil mówił do mnie zatroskanym głosem. Jednak przystanęłam na ich propozycję. Gdy byliśmy w jego aucie, do Kacpra zadzwoniła Magda. Okazało się, że ma być w ich mieszkaniu za 5minut. Spotkaliśmy ją dosłownie wchodząc na klatkę schodową.  Gdy weszliśmy do środka, usiałam na kanapie i przyciągnęłam kolana do brody. Kamil przyniósł mi wodę, a Kacper zaczął robić herbatę.
-Macie może jakiś ibuprom? Brzuch zaczął mnie coś boleć.-Wymamrotałam.
-Jasne.-Kamil przyniósł mi jakąś tabletkę.
-Od kiedy w zasadzie się gorzej czujesz?-Spytała Magda siadając obok mnie.
-Od kilku dni. Jakoś tak tuż przed wyjazdem do Finlandii.
-Może się po prostu przeziębiłaś.
-Może... ale chyba raczej czymś się zatrułam. I to dość solidnie
-A co Ci w zasadzie jest? Jakie dolegliwości?
-Co jakiś czas kręci mi się w głowie, wymiotuję. Czuję się zmęczona. Jeszcze teraz ten brzuch. To przemęczenie.-Wymieniałam beznamiętnie.
-Aaa... nie bolą Cie piersi?-Na jej pytanie aż uniosłam brwi.
-Magda!-Skarcił ją Kacper.
-Pytam poważnie. Bolą?
-Tak trochę. A co?-Miałam już nieco mocniejszy głos.
-Ania, kiedy miałaś ostatnio miesiączkę?-Wtedy spojrzałam na nią przerażona.
-Podaj mi, proszę telefon.-Poprosiłam Kamila, który siedział po mojej drugiej stronie. Jakoś tego nigdy nie liczyłam, ale miałam od tego aplikację. Przełknęłam ślinę.
-Powinnam dostać tydzień temu, ale nie dostałam...-Patrzyłam na nią coraz większymi oczami, a moje serce zaczęło przyspieszać. Zaczynałam rozumieć co ma na myśli, ale nie chciałam tego przyjąć do wiadomości.
-Dziewczyny, do czego Wy zmierzacie?-Spytał Kacper. Faceci... widać, że nic nie zrozumieli.
-Sorki, że o to spytam...-Jego narzeczona nadal ciągnęła, tym razem spojrzała na mojego byłego.-Kiedy się ze sobą przespaliście?
-Jakieś 3tygodnie temu.-Odpowiedział jej Kamil.-Magda, do czego Ty zmierzasz?
-Myślę, że Ania może być w ciąży. Z Tobą.
-W... w ciąży?-Kamil nie dowierzał.
-A zabezpieczyliście się?-Na jej pytanie łzy napłynęły mi do oczu, jednak próbowałam je powstrzymać.
-Ania zawsze brała pigułki.-Odpowiedział nieco spokojniej, tak jakby odetchnął. Ale na próżno... Wolnym ruchem obróciłam głowę w jego stronę i nią zaprzeczyłam.
-Dwa miesiące temu musiałam je odstawić...-Mówiłam łamanym głosem. Kamil zasłonił wtedy twarz rękoma. Zrobiłam dokładnie tak samo.
-A ja nie miałem gumek... Szlag by to trafił!!! Ale objawy byłyby tak szybko?
-Wiesz... każdy organizm jest inny. Jedne kobiety mają objawy później, niektóre potrafią już coś czuć po tygodniu. A inne jeszcze przez kilka miesięcy potrafią mieć krwawienie, które biorą za okres. A potem okazuje się, że są w ciąży.-Oznajmiła dziewczyna jego brata.
-Więc to możliwe...
-Kochanie, spokojnie.-Magda przysunęła się do mnie i złapała za rękę.-Musisz zrobić test.
-Nie chcę...
-Musisz się dowiedzieć... Poczekajcie tutaj. Pójdę do apteki.
Po tych słowach usłyszałam, jak się ubiera i wychodzi. Cały czas siedziałam otępiała. Nie mogłam być w ciąży. Nie... Kamil przybliżył się do mnie. Spojrzałam na niego zszokowana. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. Widać było, że i do niego chyba też nic nie docierało. Jednak przytulił mnie z całej siły. A teraz potrzebowałam wsparcia. Kacper siedział naprzeciwko nas kompletnie się nie odzywając. Jedynie miał kamienną twarz. I dobrze, nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Magda uwinęła się bardzo szybko, po kilku minutach była już z powrotem.
-Chodź...-Złapała mnie za rękę i zaprowadziła do łazienki. Chłopacy poszli za nami, jednak zostali pod drzwiami. Magdę też poprosiłam, by wyszła. Kiedy rozpakowywałam test, ręce drżały mi niemiłosiernie. Przeczytałam dokładnie instrukcję, po czym zaczęłam postępować z nią krok po kroku. Gdy było już po wszystkim bez żadnego słowa otworzyłam drzwi, a sama usiadłam na płytkach pomiędzy sedesem i pralką.
-I co?-Spytał wyraźnie poruszony Kamil.
-Za 5 minut powinien być wynik.-Na moje słowa ukucnął przy mnie i złapał mnie za rękę.-Popatrz jaki paradoks... gdy byliśmy razem, kochaliśmy się bardzo często. A jakoś nigdy nie było podejrzenia o ciążę... A teraz, gdy nie jesteśmy razem...
-Może i byliśmy młodsi, ale za to na pewno mądrzejsi.
-I to zdecydowanie mądrzejsi...-Cały czas mówiłam beznamiętnym tonem.
-Chyba jest już wynik...-Oznajmiła Magda, po czym pokazała nam test. Moje serce stanęło. Przez chwilę nie czułam kompletnie nic. Jednak po chwili poczułam jak łzy coraz bardziej płyną mi po policzku. Dwie kreski.
-Co to oznacza?-Spytał Kamil.
-Według tego testu...-Zaczęła Magda, jednak jej przerwałam.
-Według tego testu będziemy mieli dziecko.-Przyciągnęłam kolana do brody, a twarz ukryłam w dłoniach. Płakałam coraz mocniej.
-Poradzimy sobie.-Poczułam ręce Kamila na swoich nadgarstkach.
-Tak?-Spojrzałam na niego.-Dopiero MAM SKOŃCZYĆ 18 LAT!
-Teraz dużo młodych zostaje matkami...-Wtrącił Kacper. Jednak przestał, gdy zobaczył mój wzrok, którym chciałam go zabić.
-Na pewno Cię z tym nie zostawię.-Kamil patrzył w moje mokre od łez oczy.
-A co ja mam powiedzieć Maćkowi? Wreszcie zaczęło się wszystko po mału układać, a teraz to...
-A on wie, co między Wami zaszło?-Na pytanie Magdy zaprzeczyłam głową.-Ania, test jeszcze nic nie oznacza. Na razie nic mu nie mów, dopóki nie będziesz miała potwierdzenia od lekarza.
-Nic nie oznacza?-Powtórzyłam przez łzy.-Dzisiejsze testy są dużo lepsze, niż kiedyś.
-Ale i tak coś mogło zafałszować wynik. A nawet jeśli to... przecież jest jeszcze jedna opcja.
-Niby jaka. Co, będę przez 9 miesięcy chodzić w worku mając nadzieję, że nie zauważy? A potem powiem ups, coś wypadło?-Zadrwiłam.
-Nie. Aborcja.-Na jej słowa aż się zerwałam na równe nogi.
-Słucham?-Spytałam nie dowierzając.
-Dobrze usłyszałaś. Jeśli nie chcesz tego dziecka, to jest aborcja. Nielegalna, ale da się załatwić.
-Chyba się przesłyszałam. Miałabym zabić własne dziecko?!-Niemal krzyknęłam.-Może jestem lekkomyślna i głupia, ale nigdy tego nie zrobię!-Aż złapałam się za brzuch, jakbym chciała już je bronić.
-Magda, przesadziłaś...-Powiedział Kamil.
-Spokojnie. Ja też tego nie popieram, ale mówię jedynie, że jest przecież taka opcja.-Położyła mi rękę na ramieniu.-Idź do lekarza, dopiero gdy cię w tym potwierdzi myśl o Maćku. Dopóki nie będziesz znała wyniku zachowuj się normalnie.
-Nie wiem, czy potrafię.-Kamil przytulił mnie do siebie, a ja położyłam mu głowę na ramieniu.

______
Tamten rozdział był wyjątkowo krótki, więc już wstawiam nowy 😊
Mam się bać? 😜😜

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masskra :o. Cos tak czulam, ze bedzie w ciazy :-* :-*... Maciej sie zalamie :-( :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to w ciąży?! Przecież, ale.. Serce mi stanęło. I co teraz? Kot będzie ojcem a Kamil tylko biologicznym? Kamil będzie ojcem a Kot odejdzie? A może odrzuci obu? (3 z góry odrzucam bo za duży paradoks). Ale się porobiło, szkoda mi MAćka. DObrze, żę chociaż Kamil zachował się w porządku. Czekam na kolejny i ślę wenę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przyda się! 😊 nie da się ukryć, że lubię mieszać w życiu Ani. I obiecuję, że jeszcze nieraz to zrobię hihihi

      Usuń