wtorek, 16 stycznia 2018

ROZDZIAŁ XXX

Po takim cudownym dniu nie mogliśmy się obejść bez świętowania. Oczywiście nastąpiło to już w Polsce. Trener Horngacher specjalnie przyjechał, abyśmy mogli spędzić ten czas razem. Do naszego kraju przywiózł nawet swoją żonę. W skromnej sali COSu zgromadziły się chyba wszystkie kadry: zawodnicy i sztaby, wraz z odpowiednimi sekcjami PZN. Każdy mógł przyprowadzić ze sobą osobę towarzyszącą. Mimo wszystko zdziwiłam się, że Kamil nie przyprowadził nikogo. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że znalazł jakąś dziewczynę. Co prawda, takie pojawienie się samemu jeszcze nic nie znaczy, jednak Kacper przez przypadek się wygadał. Chyba niemal cała reszta przyszła z kimś. Zauważyłam, że Justyna Żyła mi się bacznie przygląda. Generalnie nieraz ze sobą rozmawiałyśmy, jednak wiem że przyjaźni między nami na pewno nie będzie. W końcu ona przyjaźni się z Agą, byłą Maćka. Kiedy zauważyłam jej wzrok jeszcze bardziej ścisnęłam dłoń swojego chłopaka i zwróciłam oczy ku trenerom. Stefan wziął do ręki mikrofon i zaczął nam wszystkim dziękować. Powiedział, że to mistrzostwo świata nie jest tylko sukcesem kadry A, a wszystkich tutaj zgromadzonych. Bardzo gorąco podziękował, że z nim pracujemy i że ma nadzieję na dalszą owocną współpracę. Jednak poprosił, byśmy nie siadali na laurach i dalej solidnie pracowali. Pojawił się szampan i jakaś delikatna muzyka. Świętowanie nie było jakieś wyrafinowane, dosyć szybko skończyliśmy "biesiadę". W końcu musieliśmy naprawdę dalej solidnie pracować. Po MŚ mieliśmy jeszcze kilka konkursów PŚ. Do obrony była Kryształowa Kula Kamila, jak i również Puchar Narodów.

Planica przyszła wielkimi krokami. Czułam się baardzo podekscytowana, że mogę być na największej fecie skoków narciarskich. Jeszcze nigdy mnie tu nie było. Do Słowenii przyjechało bardzo dużo ludzi. Wszędzie było czuć tę wspaniałą atmosferę, niemal porównywalną do Zakopanego. Bo u nas oczywiście jest najlepsza! Pod samą skocznią była istna biesiada. Rodziny skoczków zorganizowały wspaniały piknik w postaci tradycyjnych dań ze swoich krajów. Po całej robocie muszę koniecznie się przejść po tych wszystkich stoiskach, w ten weekend koniec  z jakąkolwiek dietą! Ale najpierw musimy się skupić na pracy. Ostatni weekend Pucharu Świata. Niesamowite emocje przed nami. Byłam pełna podziwu dla Kamila Stocha za to, że chodził taki uśmiechnięty i niespięty. Widocznie lata doświadczenia robiły już swoje. Niestety, ale ostatecznie mu się nie udało. Nie obronił klasyfikacji generalnej, przez co Kryształową Kulę wygrał Stefan Kraft. Nie wiem czemu, ale wyjątkowo nie lubiłam tego skoczka. No cóż, takie jest życie, Za to wygraliśmy Puchar Narodów!!! Byliśmy bardzo szczęśliwi!! Byłam taka dumna mogąc pozować do zdjęcia jako część tej drużyny. Tak nas poniosły emocje, że na fotce Kacper trzyma mnie na baranach haha. Ale będę miała ubaw, gdy ją zobaczę w internecie! Moje kochanie zajęło ostatecznie 5te miejsce w klasyfikacji generalnej. Był to jego najlepszy sezon w karierze. Pomimo tego ciągle powtarzał, że oby go poprawił. Ahh... ta jego ambicja ciągle dawała swoje znaki. Zaraz po zawodach wszyscy ruszyliśmy pod skocznię, gdzie czekały na nas przysmaki z różnych krajów. Spróbowałam przysmaków niemieckich wraz z piwem bawarskim na czele, szwajcarskich, a nawet japońskich! Wszystko było takie pyszne! Maciek ciągle pokazywał mi coraz to nowsze stoiska i zachęcał do próbowania. Pod koniec dnia byłam meega pijana, przez co bardziej napalona haha. Kot oczywiście, że skorzystał z tej okazji.

Na drugi dzień na sporym kacu wracaliśmy do domu. Każdy w sumie odetchnął z ulgą, że to już koniec i chociaż przez chwilę będzie można odpocząć. Jednak jeszcze planowaliśmy wszystkimi kadrami zakończyć sezon po swojemu. W najbliższy weekend wylądowaliśmy w Morskim Oku. Nie byłam tutaj od czasów zawodów w Zakopanem, więc nie mogłam się tego doczekać. Zjawili się wszyscy, którzy nie posiadają dzieci (nie licząc Piotrka Żyły, który był w tej sytuacji wyjątkiem). Nie było jednak też i starszego grona naszych sztabów (więc w sumie byli tylko serwismeni i fizjoterapeuci). Wynajęliśmy kilka loży tak, jak ostatnio, aby mieć zagwarantowane miejsca. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni, gdy właściciel lokalu oznajmił nam, że każdy z nas pierwszą kolejkę ma od niego w prezencie za to, że o mały włos nie nabawił się przez nas zawału z emocji, jakie wywołał u niego cały sezon. Zabrałam też ze sobą Martę i Kasię. W końcu już fantastycznie dogadywały się z chłopakami. Zatańczyłam chyba niemal z każdą osobą z naszej ekipy. Nikt nie przelewał za kołnierz, więc na skutki nie trzeba było długo czekać, Kiedy czekałam z dziewczynami przy barze ktoś gwałtownie pociągnął mnie za rękę.
-Jak mogłaś!!!!!!!!-Wydarł się ewidentnie sfrustrowany Maciek.
-Kochanie, co się stało?-Spytałam zdziwiona.
-Kochanie??!! A może zdobyczo??!!-Krzyczał tak, że większość naszej ekipy zamilkła i słuchała.
-Słucham??
-A co, nie jest tak??!!
-O czym Ty do mnie mówisz?-Spytałam zaskoczona.
-A o tym, że mnie cały czas zwodziłaś! Chciałaś mnie po prostu zdobyć! Jako skoczka!-Nie krył złości.
-Coo...-Byłam bardzo zdziwiona. Jak on...-Kto Ci naopowiadał tych głupot?
-Głupot!!-Wykrzyczał.-Sama je powiedziałaś. Usłyszałem niechcący rozmowę Twoją i Kaśki.
-Maciek... to nie tak...-Czułam się strasznie.
-Co nie tak! A może fakt, że gdy się zaczęliśmy spotykać przespałaś się z nim też jest głupotą? I że myślałaś, że jesteś z nim w ciąży??!!-Pokazał palcem na Kamila, na którego wszyscy spojrzeli zszokowani.
-To nie tak... Jeszcze nie byliśmy razem...-Próbowałam się tłumaczyć zrozpaczonym głosem.
-I chyba warto przywrócić ten stan rzeczy.-Oznajmił cierpko.-Jesteś gorsza od Agnieszki!
-Maciek, nie mów tak... kocham Cię!-Krzyczałam przez łzy. 
Kot spojrzał na mnie z pogardą, po czym wyszedł z klubu. Nie myśląc zbyt wiele wybiegłam zaraz za nim ciągle go wołając. Nawet nie wzięłam kurtki, chociaż na dworze było zimno. Próbowałam go dogonić, lecz na próżno. W pewnym momencie poślizgnęłam się i wylądowałam w śniegu. Nie miałam siły wstać, chociaż byłam w krótkiej sukience i było mi bardzo zimno. Zaniosłam się mocnym płaczem.

poniedziałek, 1 stycznia 2018

ROZDZIAŁ XXIX

Siedziałam po środku pięknego ogrodu. Nie mogłam się napatrzeć na te wszystkie kwiaty. Dlaczego nie dziwiło mnie to, że były w nim rośliny z całego świata? Nie mam pojęcia, ale bardzo mi to odpowiadało. Ta różnorodność była bardzo fascynująca. Chodziłam dookoła każdego drzewka, każde drzewko musiałam dotknąć i powąchać. Nagle z daleka zauważyłam jakąś postać. Stała nieruchomo pośród krzewów, a nad nią wisiały czarne chmury. Była ubrana całkowicie na czarno, przez co kompletnie nie pasowała do całego krajobrazu. Stała do mnie tyłem. Bardzo mnie zaciekawiła, więc postanowiłam podejść bliżej.
-Czy coś się stało?-Spytałam, gdy byłam za jej plecami. Jednak nie doczekałam się żadnej odpowiedzi. Wolnym krokiem przeszłam do jej przodu.
-Co Ty tu robisz?-Spytałam zdziwiona.
-Stoję.-Odpowedział mi spokojnie Maciek. Jego twarz nie miała żadnego wyrazu, nawet na mnie nie spojrzał.
-Ładny ten ogród, prawda?-Spytałam łapiąc go za dłoń. Jednak niemal od razu mi ją wyrwał.
-Zależy jak na to patrzeć...-Powiedział tajemniczym głosem. W tej chwili czarne chmury niebezpiecznie się do nas zbliżyły. Ale nie tylko to było dziwne. Piękne krajobrazy ogrodu diametralnie się zmieniły. Nie było już żadnych kolorów, zaczęła dominować czerń i szarości.
-Nic nie rozumiem..-Powiedziałam wolno.
-Tak to już jest, gdy prawda wychodzi na jaw.-Maciek mówił nadal tajemniczo.
-Jaka prawda?-Spytałam zaskoczona. Wtedy po raz pierwszy spojrzał mi prosto w oczy.
-Oszukałaś mnie.-Powiedział spokojnie.
-Ja? Ciebie? Niby jak?-Nic z tego nie rozumiałam.
-Oszukałaś....

W tej chwili cały obraz zniknął, a ja się obudziłam. Leżałam we własnym łóżku. Było już jasno. Nie otwierałam oczu, musiałam wszystko przetrawić. To był jakiś dziwny sen, dawno nie miałam takich. Zresztą, mi się rzadko coś śni. Ostatnim razem chyba wtedy, gdy się przespałam z Kamilem... Ja oszukałam Maćka? Niby jak? Czasami sny są naprawdę nierzetelne, na szczęście nie przywiązywałam do nich większej wagi. W tej chwili zadzwonił mój budzik. Godzina 7 rano, więc pora wstać do szkoły. Obudziłam Martę i razem się wyszykowałyśmy. W szkole już nie było tak, jak dawniej. To wszystko przez sprawę Alana. Chłopacy z naszej paczki co prawda wzięli stronę mojej siostry, jednak od tamtej chwili bardzo mało ze sobą rozmawialiśmy. Nie ma się co dziwić, oni nadal mięli z nim kontakt. Nawet przez kratki. Napięcie między nami było wyczuwalne pomimo tego, że staraliśmy się grać. Po szkole umówiłam się z Kasią i Martą na piwo. Dawno się tak nie widziałyśmy, nawet nie miałyśmy czasu aby porozmawiać. Odkąd barman zaczął się do mnie przystawiać, a Maciek mnie obronił przestałyśmy chodzić do tamtego pubu. Teraz znalazłyśmy inny. Już nie miałam promocji na piwko, ale wolałam zapłacić więcej i wyjść z godnością.
-Marta opowiedz jak było w sądzie.-Powiedziała Kasia, gdy zajęłyśmy wolny stolik. 
-Cóż, w sumie nie ma co opowiadać... Nie było żadnego zwrotu akcji... Sprawa nie trwała jakoś długo, więc i nerwów było mniej.
-Jak Alan zareagował na wyrok?-Byłam tego bardzo ciekawa.
-To chyba wiadome.. wkurzył się. Zaczął rzucać różnymi obelgami w stronę sądu i moją... Aż mało brakowało, a dostałby za to karę.
-Chociaż tyle! Ale 5 lat to mało...
-Podobno według kodeksu tak jest...-Ciągnęła Marta.
-A jak tam się układa z Markiem?-Spytałam Kasię.
-Bardzo dobrze! Jest mi z nim naprawdę super. To fantastyczny facet...
-Pomyśleć, że chciałaś go mieć za kolejną zabawkę.-Zaśmiałam się.
-Przyznaję! Ale kompletnie nie żałuję, że stało się inaczej. Nawet myślimy, by po maturze gdzieś wyjechać.
-Na wakacje?
-Też... ale i do pracy...
-Żartujesz sobie.-Powiedziała zszokowana Marta.
-Nie... tu może być ciężko z pracą...
-Na długo?-Spytałam zatroskana.
-Nie wiem...
-Chcesz nas tutaj zostawić same??
-Ojj już nie przesadzaj, nie takie same! A zresztą, do matury jest jeszcze sporo czasu, więc kto wie jak się to wszystko potoczy...
-O właśnie, siostra! A jak tam się mają sprawy z naszym skoczkiem?-Spytała mnie Marta.
-Maćkiem? Bardzo dobrze.-Aż się uśmiechnęłam.-Jednak chodzi mi dzisiaj po głowie... śniło mi się, że mi mówił że go oszukałam.... Ale już nie powiedział jak.
-No cóż... Anka masz trochę za uszami...-Skwitowała Kasia.
-Co masz na myśli?
-Sama chciałaś go mieć jako zdobycz, zwodziłaś i oszukiwałaś na samym początku, że Ci na nim zależy. Aaa i w międzyczasie przespałaś się ze swoim byłym i nawet myślałaś, że zaszłaś z nim w ciążę..-Zaczęła mi wyliczać.
-Fakt, trochę tego było...
-Może śniło Ci się to, ponieważ czujesz się winna?
-Nie no, daj spokój. Nie czuję...
-Może ot tak nie, ale podświadomie...
Zaczęłam się zastanawiać nad słowami dziewczyn. Może miały rację? Może czułam te poczucie winy? Ale za nic nie mogłam go nikomu pokazać. Maciek nadal nie mógł się o niczym dowiedzieć, bo by się wściekł. Posiedziałyśmy tak z dziewczynami ze 2h, po czym musiałam uciekać. Nazajutrz wylatywałam z kadrą na Mistrzostwa Świata w Lahti.Czuliśmy te niesamowite emocje. Byłam bardzo podekscytowana, jeszcze nigdy nie byłam na tak dużej imprezie. Kilka dni później odbył się pierwszy konkurs, który wygrał Stefan Kraft. Czwarty był Kamil, Piąty Maciek. Byłam z niego dumna! Jednak to na następnych zawodach wyjawiła się sensacja! Piotrek zdobył brązowy medal! A kilka dni później zostaliśmy Mistrzami Świata. Radościom nie było końca!


___________

Hej :)
Witam po dłuuugiej przerwie.
Niestety, ale miałam (mam nadal) bardzo napięty grafik, przez co nie było czasu napisać nowego rozdziału.
Nie obiecuję, że będę wstawiać coś regularnie, jednak obiecuję spróbować :)
Jesteście tu jeszcze??
W Nowym Roku łapcie nowy post... wiem, że krótki, ale jest !