wtorek, 21 marca 2017

ROZDZIAŁ XVII

W Zakopanem znajdowało się kilka studiów tatuażu. Jednak już swoje trzy zrobiłam w jednym, zaufanym. Pokazał mi je przed laty Kamil. Wykonawstwo było dobre, cena też przystępna. Co prawda, poniżej 18 roku życia nie można było ich robić, jednak nasz wspólny znajomy ugiął dla mnie te przepisy już trzykrotnie. Nie inaczej było też i tym razem. Z Adamem umówiłam się w piątek, zaraz po zajęciach. Pierwszą pensję od PZN miałam już w kieszeni, więc chętnie po nią sięgnęłam.
-Cześć! Miło Cię widzieć!-Powitał mnie z uśmiechem. Albo miałam wrażenie, albo dorobił sobie jeszcze więcej obrazków na ciele. A już miał ich sporo!
-Cześć, dawno się nie widzieliśmy!-Uścisnęłam go.
-A gdzie Kamil? Myślałem, że przyjdziecie razem.
-Rozstaliśmy się rok temu.
-Aa... Nie wiedziałem, przykro mi. Co się stało?
-Po prostu nam nie wyszło. Słuchaj, mam sprawę. Chcę poprawić jeden z tatuaży.-Pokazałam mu prawe przedramię.-Chcę, by góry zostały, jednak aby to wyglądało nieco inaczej. Jakieś cieniowanie, dodanie czegoś...
-Nie podoba Ci się już? Obydwoje byliście wtedy zadowoleni.
-Podoba, ale przydałaby się jakaś zmiana.
-Jesteś tego pewna?
-Dawno nie byłam niczego bardziej pewna.-Uśmiechnęłam się.-Zresztą, góry przecież zostaną, tylko jego koncepcja się nieco zmieni.
To prawda, bardzo tego chciałam. Myślałam o tym już kilka dni, jednak podjęłam tę decyzję. Całkowicie się nie dało, ale chciałam chociaż w pewnym stopniu odciąć się od przeszłości. Cały zabieg trwał kilka dobrych godzin, Jednak kompletnie nic mnie nie bolało. Może to już przyzwyczajenie? Lecz efekt końcowy był świetny. Nadal to wzniesienia były na pierwszym planie, jednak to już nie był jedynie ich zarys. Dużo dodatków sprawiło, że obrazek kompletnie nie przypominał poprzedniego tatuażu. Może i był nieco większy, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. Musiałam teraz przestrzegać jedynie kilku podstawowych reguł i wszystko będzie ładnie. Adam owinął mi przedramię folią spożywczą, po czym mogłam iść do domu. Wieczorem obejrzałam razem z siostrą jakiś film, po czym postanowiłyśmy się położyć.

Z samego rana obudziło nas pukanie do drzwi. Kto nas śmiał wyrywać z krainy Morfeusza?
-Marta... Otwórz te cholerne drzwi!-Zawołałam zaspana.
-Sama je otwórz!
-Jesteś młodsza, ruszaj dupę!
-Jesteś starsza, lepiej rusz swoją zanim całkowicie zerdzewiejesz.
Wygrała. Pomału udałam się w ich kierunku. Kiedy je otworzyłam, bardzo szybko oprzytomniałam, a moje oczy wyszły na wierzch.
-Cześć, spałaś?-U progu znajdował się Maciek.
-Cześć. W nocy się śpi!
-Mogę wejść?-Przez chwilę jeszcze nie umiałam załapać co się dzieje, jednak zaraz wpuściłam go do środka.
-Hej Marta!-Rzucił w kierunku mojej siostry, która sama nie kryła zdumienia. Na jego widok zarumieniłam się, bo byłam kompletnie nie ogarnięta.
-Coś się stało?-Spytałam, gdy usadowił się na moim łóżku.
-Postanowiłem zabrać Cię na śniadanie.
-Fajnie.-Wydusiłam z siebie.-Mogłeś chociaż tak godzinkę później!
-Jest ósma rano!
-W sobotę...-Dodała Marta.
-Zbyt długi sen nie jest zdrowy. Zbieraj się, za 10 minut idziemy.
-Żadne 10 minut! Muszę umyć głowę, wysuszyć ją i sama się umalować!-Skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Ooo matko. Fakt, jesteś kobietą.-Odpowiedział z przekąsem. Wysłałam mu jedynie zmrożone spojrzenie, po czym sięgnęłam po kosmetyczkę, jakieś ubrania i wyszłam do łazienki. Kompletnie mnie zaskoczył, czułam coraz większe podekscytowanie. Starałam się jak najszybciej uwinąć, jednak to nie było wcale takie łatwe. W końcu, chciałam też i wyglądać jak najlepiej. Minęło trochę czasu, zanim się ogarnęłam,
-Wezmę tylko jakąś bluzę, kurtka i jestem gotowa.
-Co Ty masz na ręku?-Spytał Maciek łapiąc mój nadgarstek.
-Folię. Nie mogę moczyć póki co, więc zakładam ją do styczności z wodą.
-Czego nie możesz moczyć?-Spojrzałam na niego, po czym odwinęłam przedramię.
-Nie chciałam usuwać tamtego tatuażu, więc postanowiłam go po prostu delikatnie przerobić. By nie mieć takiego samego, jak Kamil...
-Wygląda bardzo ładnie.-Maciek nie krył zadowolenia, nagle cały rozpromieniał.
-Mi się też podoba.-Uśmiechnęłam się do niego. Wtedy znalazłam jeansową bluzę, ubrałam kurtkę i buty, więc mogliśmy iść. Byłam pewna, że zabiera mnie do jakiejś knajpy na Krupówkach. Zdziwiłam się więc, że podjechaliśmy pod jego dom. Wchodząc do środka zauważyłam, że nikogo w nim nie ma. Maciek zabrał ode mnie kurtkę, po czym zaprowadził do jadalni. Moim oczom ukazał się syto zastawiony stół. Miałam aż wrażenie, że przyszłam do niego na śniadanie wielkanocne. Jajka, sałatki, a nawet łosoś!
-Sam to wszystko zrobiłes?-Wydusiłam z siebie.
-Sam!-Zabrzmiał dumnie.
-Ale... o której Ty musiałeś wstać?-Spojrzałam na niego niedowierzając.
-Wczoraj wieczorem trochę mi się nudziło...-Uśmiechnął się nieśmiało. Robił to uroczo.-Nie podoba Ci się?
-Nie! Podoba! I to jeszcze jak...
-Usiądź proszę.-Odsunął dla mnie krzesło, na które usiadłam. Zaproponował herbatę, po czym zasiedliśmy do uczty. Była wyborna, nie sądziłam że jest takim świetnym kucharzem! Gdy już nie dawaliśmy rady, wyniósł brudne naczynia, wstawił wodę na kawę i przyniósł ciasto. Byłam pod ogromnym wrażeniem, bo ono też nie smakowało na kupne. Poszliśmy w końcu na kanapę, by przestać wciągać brzuch.
-To było pyszne!
-Cieszę się, że Ci smakowało.-Uśmiechnął się.
-Tak bardzo się postarałeś...
-Dla przyjaciół wszystko!-Na jego odpowiedź zrobiło mi się przykro. Spuściłam smutno głowę, jednak po chwili zrobiłam dobrą minę do złej gry.
-Agnieszka się do mnie ostatnio odzywała.-Powiedział chłodno, a ja poczułam ukłucie w sercu.
-Czego chciała?-Odpowiedziałam cierpko.
-Że żałuje i chce do mnie wrócić.
-Nadal ją kochasz...
-Nie, nie kocham.-Spojrzał mi w oczy. Jego wzrok mnie tak zahipnotyzował, że się do niego przysunęłam, przybliżając się do jego warg. Niestety, ale się ode mnie odsunął. Bałam się, że dokonałam złego wyboru. Czułam, że naprawdę interesuje go jedynie przyjaźń. A mi to nie odpowiadało. Jednak znowu się uśmiechnęłam i zaczęłam gadać o głupotach. W pewnym momencie ktoś do niego zadzwonił. Był to Piotrek. Z racji, że za tydzień rozpoczynał się Puchar Świata,  chłopcy chcieli się nieco rozerwać, więc organizowali wieczorem wypad do MO. Zauważyłam, że i do mnie dzwonili. Bez namysłu obydwoje przystanęliśmy na ich ofertę. U Maćka zostałam jeszcze na obiedzie. Zastanawiałam się, czy to dobry pomysł, jednak moje uczucia wzięły górą.

_________
Miałam dodać dłuższą wersję za kilka dni,
jednak postanowiłam pierwotny rozdział podzielić na dwa :) 

4 komentarze:

  1. Jezu Kot przestań być taki zachowawczy. Ja nie wiem co Ci faceci ostatnio mało uczuciowi się zrobili. Z niecierpliwością czekam na rozdział o MO w roli głównej. Czuję, że będzie się działo.

    OdpowiedzUsuń
  2. A juz myslalam, ze sie cos ruszy gdy zaprosil ja na sniadanie. A tu masz... :-(. Ale rozdzial super :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kociak trzyma się przy swoim xd trochę tak go sama postrzegam, nieugiętego 😊😊

      Usuń