sobota, 11 marca 2017

ROZDZIAŁ XV

Zajęcia w szkole zaczynały się o godzinie 8 rano. O dziwo, wyspałam się bardzo dobrze, chociaż sporą część nocy poświęciłam nauce. Nauczycielom średnio podobał się pomysł z moją pracą. jednak pomagali mi ile się tylko dało. Zresztą, rozmawiali i na ten temat z moimi rodzicami. W końcu, z racji że jeszcze troszkę czekałam na 18 urodziny, mama i tata musieli podpisać zgodę na pracę w PZNie. Na szczęście to zrobili. Dzisiaj zaliczałam dwa zaległe sprawdziany. Powinnam się denerwować, jednak moje myśli wybiegały daleko poza szkołę. Ale musiałam spróbować się skupić. Przedmioty te miałam już na dzień dobry i to jeden po drugim. O dziwo, panie nie przygotowały jakieś bardzo mocnego stopnia trudności. Miałam nadzieję, że to zaliczę. Zajęcia skończyłam o godzinie 14, więc natychmiast udałam się do COSu. Cały dzień rozmyślałam, o jakim wyjeździe mówił trener. Pewnie coś z chłopakami z kadry A i chce to teraz omówić. Jakiś mowy plan treningowy, czy coś takiego. Na miejscu byłam jako jedna z pierwszych. Zaraz potem zjawili się zawodnicy kadry A wraz z trenerami i cały sztab kadry B.
-Jak tam przed treningiem?-Spytałam Maćka.
-Pełen energii! Myślałem, że masz dzisiaj wolne.
-Ania? Ty tutaj?-Podszedł do nas Kamil, a zaraz po nim Kacper.
-Właśnie wczoraj dostałam telefon od Stefana, że mam się zjawić... Nie wiecie o co może chodzić?
-Nie mam pojęcia. My mieliśmy się spotkać, by porozmawiać na temat trzydniowego zgrupowania kadry B w Ramsau.
-A my mamy trening na siłowni.-Wtrącił Kot.
-A no coś i mi wspominał o wyjeździe...-Zamyśliłam się. Dzisiaj w COSie było wyjątkowo gorąco. Chyba zaczął się sezon grzewczy. Automatycznie zdjęłam bluzę i zostałam w czarnej bluzce z krótkim rękawem.
-Ty masz tatuaż?-Maciek chwycił mnie za rękę. Na moim prawym przedramieniu był widoczny zarys gór.
-Jak widać. I to nie jedyny.-Uśmiechnęłam się blado.
-Patrz tutaj.-Zawołał Kacper, po czym z zaskoczenia wziął rękę Kamila i pokazał Maćkowi prawe przedramię swojego młodszego brata. Na nim widniał dokładnie taki sam tatuaż, jak u mnie.
-Rozumiem...-Odrzekł dosyć chłodno Kot. Zmieszałam się, jednak nie zdążyłam nic powiedzieć. Zresztą, chyba bym nie widziała co. W końcu, nie zamierzałam się tłumaczyć, bo i nie miałam z czego. W tej chwili przyszedł trener Horngacher, wraz z trenerem kadry B.
-To może od razu przejdę do rzeczy.-Nie patyczkował się.-Asystent trenera Matei nie może pojechać na zgrupowanie kadry B do Austrii z powodów zdrowotnych. Jednak potrzebna jest tam jakaś osoba do pomocy. Aniu, chciałbym abyś pojechała na miejsce Marcina Bachledy.
-J.. ja?-Zaskoczył mnie.
-Tak. Muszą sprawdzić sprzęt, a Ty już jesteś od tego fachowcem. Marcin już zorganizował tam siatkę noclegową i treningi, więc już nie musisz się tym zajmować.
-No dobrze..-Zgodziłam się.-A kiedy podróż?
-Już jutro, o godzinie 8 spod COSu. Pasuje Ci?
-Jak najbardziej!-Odpowiedziałam dalej zaskoczona. Następnie trener Horngacher odszedł, a ja zostałam ze sztabem kadry B, by omówić koncepcję wyjazdu. Zauważyłam, że Kamil nie krył zadowolenia z takiego obrotu spraw. Cudownie. 3 dni spędzimy niemalże nierozłącznie. Natomiast Maciek miał kamienną twarz, która mnie zmroziła.

Na miejscu zjawiłam się punktualnie, tak jak i reszta sztabu wraz z zawodnikami. Do Austrii jechaliśmy dwoma busami. W jednym znajdował się cały sprzęt, a w drugim jechaliśmy wszyscy razem. Podróż mijała w świetnej atmosferze, widać że kadra się bardzo dobrze dogaduje. Żartom i przekomarzaniom nie było końca. Do przejechania mieliśmy ok 700km, co zajęło nam 7 godzin, Jednak kompletnie nie odczułam tej podróży. Mieliśmy bardzo komfortowe warunki, dzięki czemu chyba nikt nie był jakoś bardzo zmęczony. Na miejscu byliśmy ok. godziny 15. Gdy podjechaliśmy pod hotel, w którym mieliśmy nocować, zadrżałam. Nie wiedziałam, że zatrzymamy się w nim, i to niemalże równo rok po feralnym wydarzeniu. Przełknęłam ślinę i mimowolnie spojrzałam na Kamila. Przyglądał mi się niepewnie, więc chyba sprawdzał czy pamiętam. Oj pamiętałam. Ale musiałam spróbować o tym zapomnieć na kilka dni. W recepcji przywitano nas już jak rodzinę. Robert podszedł do kobiety, która obsługiwała i wziął karty do poszczególnych pokoi. Z racji, że byłam jedyną kobietą, miałam go mieć w pojedynkę. Trener dzielił go z fizjoterapeutą Górnym, Kamil z Bartkiem, Olek z Titusem, Biegun z Jankiem Ziobro, a Przemek Kantyka nie mógł z nami tym razem pojechać. Kiedy odebrałam swoją kartę aż mnie zmroziło. Pokój 415.
-Czy mogłabym poprosić o inny pokój?-Zwróciłam się natychmiast do trenera.
-Dlaczego? Jeszcze go nawet nie widziałaś.
-Proszę, nie mogę w nim zamieszkać.-Byłam bardzo zmieszana, ale i zdesperowana.
-Co w nim nie tak?-Spytał Kamil, po czym zabrał moją kartę i na nią spojrzał. Uśmiech natychmiast zszedł z jego twarzy. Spojrzał na mnie wymownie i nie spuszczając ze mnie wzroku powiedział:-Ona ma rację, poprośmy o inny pokój.
-Eh, no dobrze. Idź i weź inny. Powariowaliście na maxa.-Zawołał Mateja odchodząc do swojego lokum. Szybkim ruchem odebrałam kartę z rąk serwismena i skierowałam się do recepcji. Na szczęście nie było problemu ze zmianą miejsca. Mój nowy pokój nie był wielkich rozmiarów. Dwudrzwiowa szafa, telewizor, nocna szafka i, o dziwo, duże dwuosobowe łóżko. A niby to był pokój jednoosobowy. Cóż, widocznie ktoś tutaj się pomylił. Na pewno nie zamierzałam zgłaszać sprzeciwu :) Miałam też własną, małą łazienkę z kabiną prysznicową. Wszystko było bardzo estetyczne i ładnie urządzone. Jednak nawet nie chciało mi się wypakowywać, w końcu mieliśmy tutaj spędzić raptem 3 dni. Pierwsze, co zrobiłam, to udałam się do łazienki pod prysznic. Byłam cała spocona podróżą, więc musiałam się odświeżyć. Godzinę później wszyscy mięliśmy się stawić na dole, w ośrodku treningowym, który znajdował się na powietrzu. Dzisiaj na szczęście dostałam wolne, to jutro zaplanowano przygotowania na skoczni. Było ciepło, więc śmiało położyłam się na leżaku nieopodal ćwiczących chłopaków. Obok mnie położył się Kamil.
-Jakie piękne widoki!-Zachwycałam się widokiem Alp.
-Nie da się ukryć.-Zawtórował mi.
-Aż by się chciało po nich połazić...-Rozmarzyłam się.
-Idziemy?-Zaproponował.
-Ty tak serio?-Aż się uniosłam.
-No a czemu nie? Mamy wolne. Co nasz trzyma?
-Za pół godziny tutaj, trzeba się przygotować.-Zerwałam się i natychmiast pobiegłam do pokoju.
Byłam bardzo podekscytowana. Jak za starych czasów. Miałam ze sobą wygodne buty i resztę stroju sportowego. Do tego wzięłam małą torbę na ramię, w którą wsadziłam wodę i telefon. Stawiłam się punktualnie. Kamil też był gotowy z plecakiem na tyle. Nie czekając ani chwili ruszyliśmy na szlak. Świetnie się przy tym bawiłam. Nawzajem sobie pomagaliśmy, ciągle mięliśmy z czegoś bekę. Droga na szczyt miała aż 10 kilometrów. Dzięki Bogu, tym razem nie musiałam dodatkowo ćwiczyć. Pomimo tego, byłam wykończona. Na szczęście Kamil pomyślał za mnie i wziął ze sobą jakieś kanapki.
-Wybawco!-Zawołałam rzucając się na jedzenie.
-Wiedziałem, że jak zwykle stwierdzisz, że na 100% nie będziesz głodna i nie weźmiesz nic, poza wodą.-Zaśmiał się.
-Oj, znasz mnie aż za bardzo dobrze.-Mówiłam z pełną buzią.
-Tylko się nie zadław!
-A Ty się ze mnie nie śmiej! Jezu, ale pycha...
Cała nasza droga powrotna wyglądała tak samo. Ciągle się śmialiśmy i wspominaliśmy nasze dawne wyprawy. Generalnie chodziliśmy po Tatrach, jednak zdarzały nam się i inne kraje, w tym i Austria. Kiedyś planowaliśmy wspólny wypad na Mont Blanc, ale niestety się nie udało. Wróciliśmy dosyć późno, okropnie zmęczeni.
-Dzięki za dzisiejszy dzień. Było wspaniale!-Śmiałam się, gdy szliśmy na górę.
-Samotne wypady są fajne, jednak z Tobą zawsze chodziło mi się najlepiej.
-To Twoja wina, zaraziłeś mnie miłością do gór!
-Cieszę się z tego powodu...
-Cóż, w końcu dlatego zrobiliśmy te tatuaże.-Pokazałam swoje przedramię.
-Takiego czegoś nie można było nie upamiętnić.-Uśmiechnął się, po czym się nieco do mnie zbliżył.
Na chwilę przystanęliśmy, a ja zauważyłam, gdzie się znajdujemy. Pod pokojem 415. Spojrzałam na Kamila i natychmiast postanowiłam stąd uciekać. Szybko się z nim pożegnałam i skierowałam do swojego lokum. Niemalże padłam na łóżko. Po kilku minutach sięgnęłam po telefon i zaczęłam oglądać zrobione dzisiaj zdjęcia. Byłam zaskoczona, gdy zauważyłam, że na jednym z nich siedziałam na szczycie, wpatrzona w piękno Alp Austriackich. Miałam na nim uśmiech od ucha do ucha. Nawet nie wiem kiedy Skrobot zrobił mi je z ukrycia. Jednak nie da się ukryć, że było bardzo ładne. Nie mogłam się powstrzymać, by nie wstawić go na instagrama i facebooka. Liczba lajków rosła z sekundy na sekundę. Nagle wyskoczyło mi powiadomienie, że na insta Kamil nawet zostawił mi komentarz: Dobrego miało się fotografa, co? :) Uśmiechnęłam się lekko. Kilka minut później rozdzwonił się mój telefon.
-Co tam słychać?-Spytałam śmiejąc się na samą myśl o osobie, która dzwoniła.
-A jakoś leci. A Wy jak tam? Miałaś dać znać, gdy dojedziecie.-Usłyszałam zaniepokojony głos Maćka.
-Przepraszam, ale dopiero teraz weszłam do pokoju.-Zaśmiałam się.
-Wiem, zauważyłem. Byłaś w górach z Kamilem?-Zaczynał brzmieć, jakby chciał mnie przesłuchać.
-Tak... Mieliśmy dzisiaj wolne, a pogoda dopisywała. Ale były piękne widoki!
-Wyobrażam sobie.-Skwitował cierpko.
-O co Ci chodzi?-Spytałam zaskoczona.
-Nic. Chodźcie sobie dalej.
-Maciek, Ty chyba nie jesteś zazdrosny?
-Ja? Nie.
-To czemu masz taki dziwny głos?
-Wydaje Ci się. Muszę kończyć, pa.
-Ale Maciek...-Urwałam, bo w tej chwili usłyszałam przerywany sygnał. Rozłączył się. A ja przez chwilę leżałam oszołomiona. O co mu chodziło? Najpierw gada, że między nami nic nie może być, a teraz urządza sceny? Nie da się ukryć, że mnie w tej chwili zdenerwował swoją dziwaczną postawą.

Kolejne dwa dni były bardzo pracowite. Chłopacy trenowali głównie na skoczni. Razem z Kamilem mieliśmy ręce pełne roboty. Jednak o dziwo bardzo dobrze nam się współpracowało. Rozumieliśmy się bez słów. Obserwowałam go w pracy. Widać było, że lubi to co robi. Pracował z dużą pasją, a to przecież praca techniczna. A przecież on był kiedyś sportowcem! Wkładał w to i tak całe swoje serce. Ostatniego dnia austriacki związek narciarski zorganizował mały bankiet dla swojej kadry. Z racji, że organizował go w naszym hotelu i my mieliśmy tutaj zgrupowanie, również dostaliśmy na niego zaproszenie. Trener już przed wyjazdem nas poinformował o tej imprezie, więc byłam na to przygotowana. Ubrałam klasyczną, obcisłą krwiście czerwoną sukienkę do połowy uda, z długimi rękawami i półokrągłym dekoltem. Do tego czarne szpilki. Mocniejszy makijaż oczu, a na usta brązowa matowa szminka. Włosy rozpuściłam i zrobiłam duże, luźne fale. Aż się dziwnie czułam, przez te wszystkie dni nosiłam głównie sportowe ciuchy, a tutaj taka odmiana. Każdy z chłopaków również ubrał się elegancko. Trener, fizjoterapeuta, Krzysiek Biegun, Titus i Olek ubrali cały garnitur, łącznie z krawatami. Kamil, Bartek i Janek założyli ciemne jeansy, do tego jasne koszule i eleganckie marynarki zapinane na jeden guzik. Siedzieliśmy wszyscy przy jednym stoliku i czekaliśmy na rozpoczęcie całego bankietu.
-Pięknie wyglądasz.-Szepnął mi do ucha Kamil, który siedział obok mnie.
-Ty też niczego sobie.-Uśmiechnęłam się.
I wtedy się zaczęło. Kompletnie nie kojarzyłam ludzi z austriackiego związku narciarskiego. Jedynie rzucali mi się w oczy zawodnicy ich głównej kadry, z trenerem Kuttinem na czele. Nie dało się ukryć, że czułam mega podekscytowanie. Ciągle piszczałam a to na widok Schlierenzauera, Hayboecka czy Fettnera. Pomyśleć, że już niedługo będę widywała ich co kilka dni! Nasi chłopacy aż zaczęli się ze mnie śmiać. W pewnej chwili specjalnie zawołali powyższą trójkę i zaczęli mi ich przedstawiać. A mi odjęło mowę, na co cieszyli się jeszcze bardziej. Bankiet robił się bardzo nudny. Kiedy było po oficjalnej części, postanowiłam wrócić do pokoju. Jednak wpadłam na pewien pomysł. Nieopodal stał szwedzki stół, z którego można było brać dosłownie wszystko. Zauważyłam, że stoją tam też butelki z winem. Chciałam przemyśleć samotnie kilka spraw, więc schowałam jedną z nich za pazuchę.
-Co Ty kombinujesz?-Usłyszałam za sobą Kamila.
-Czy musisz mnie straszyć? Nic takiego.-Udawałam niewiniątko.
-Przecież widzę, co tam masz.-Mówił rozbawiony.
-Nie wiem o czym mówisz.-Wyszczerzyłam zęby.
-Ania, Kamil! Dobrze, że Was widzę!-W tej chwili podszedł do nas trener Mateja. Natychmiast schowałam butelkę za plecami.
-Coś się stało?-Przykleiłam do siebie sztuczny uśmiech.
-Jest problem z butami, teraz się skapnęliśmy. Musicie je poprawić, i to dzisiaj. Tyle, że niestety w pokoju.
-Jasne, zaraz skoczymy do magazynu i się tym zajmiemy.-Odpowiedziałam bardzo grzecznie.
-To super, dzięki!-Powiedział, a ja się odwróciłam w stronę Skrobota.
-Co?-Spytał, gdy mu się przyglądałam.
-Weź też sobie. Myślisz, że się z Tobą podzielę?-Prychnęłam i skinęłam głową na wino, po czym odeszłam zostawiając go zszokowanego.
Postanowiliśmy, że wszystkim zajmiemy się u mnie w pokoju. Tutaj nam nikt nie przeszkodzi, a chyba o to chodziło. Do lokum Kamila w każdej chwili mógł wrócić Bartek. Chwilę później przynieśliśmy wadliwe pary butów, aby się nimi zająć. W międzyczasie otworzyliśmy butelki. Nie mieliśmy kieliszków, więc każde z nas piło z gwinta. To się nazywa profesjonalizm :) Jak zwykle, nasza współpraca dobrze się między nami układała. Dzięki temu, godzinę później skończyliśmy swoją robotę. Jeszcze nie wypiliśmy dużo, więc położyliśmy się na łóżku i delektowaliśmy się smakiem. Włączyliśmy w telewizorze MTV, by leciała jakaś muzyka. Oczywiście, cały czas się śmialiśmy, wspominając dawne czasy.
-Pamiętasz, jak wybraliśmy się do tej opuszczonej willi?-Przypomniał sobie.
-Nic mi nie mów! To był szok! Zawsze mieliśmy nie do końca normalne pomysły!-Zaśmiałam się.
-I te skrzypiące drzwi!-Zaczął udawać upiór.
-Przyznaj, że się wystraszyłeś!
-A żebyś chciała wiedzieć!
-A potem jak się zgubiliśmy!-Upiłam kolejny łyk wina, którego było już coraz mniej.
-I chodziliśmy po omacku, a jeszcze tak wiało!
-A pamiętasz, jak wtedy weszłam w tę pajęczynę?-Dalej się chichrałam.
-Tak się bałaś, że nosiłem Cię na rękach!-Zawtórował mi.
-Teraz się z tego śmiejemy, ale wtedy było strasznie!-Niechcący źle ruszyłam ręką i... spora część wina wylała mi się na sukienkę.
-Ooo nie!-Zawołałam zeskakując z łóżka.-Muszę to zaprać!
-Nic się nie zmieniłaś, dalej jesteś taką uroczą niezdarą!-Drwił sobie ze mnie. Zza drzwi łazienki pokazałam mu środkowy palec, na co zaśmiał się jeszcze głośniej. Zdjęłam swoją kreację i od razu starałam się zmyć plamę. Udało się, ale mokra plama była ogromna. Powiesiłam ją na kaloryferze, po czym wróciłam do pokoju. W samym staniku, stringach. I szpilkach. Z racji, że nie byłam sama, wyglądałam jak rasowa dziwka. Ale dzięki procentom kompletnie się nie krępowałam.
-Muszę znaleźć coś innego.-Powiedziałam kucając przy swojej walizce, centralnie tyłem do Kamila. Wyjęłam jakąś koszulkę i legginsy, po czym wstałam. Wtedy poczułam jego ręce oplatające mnie od tyłu w pasie.
-Kamil, co Ty robisz?-Spytałam ostrożnie, jednak się nie cofnęłam. Nic mi na to nie odpowiedział, jedynie przesunął dłonie na mój brzuch i zaczął go delikatnie masować.
-Ładnie się wyrzeźbiłaś.-Szepnął mi do ucha, a jego ruchy przybrały na sile. Przybliżył się do mnie, aby składać pocałunki na mojej szyi.
-Kamil, nie...-Powiedziałam, jednak po moim ciele rozprowadzał się coraz szybciej przyjemny prąd. Były chłopak zaczął mnie wtedy lizać po uchu. Cholera, Zbyt dobrze pamiętał moje miejsca erogenne.
-Jesteś tego pewna?-Szepnął.
-Tak...-Jęknęłam bardzo cicho. Wtedy jedną ręką sięgnął do moich stringów. Aż się zaśmiał. Tak, byłam nieźle mokra. Wiedziałam, że już nie odpuści. Jego ruchy po całym moim ciele zrobiły się bardzo mocne i stanowcze. Stał do mnie tyłem i w pewnej chwili sięgnął po zapięcie do stanika. Nie protestowałam, nawet odgarnęłam włosy, aby ułatwić mu zadanie. Kiedy poczułam jego dłonie na moich piersiach, kompletnie odpłynęłam. W ciągu tego roku moja sylwetka nabrała bardziej kobiecych kształtów, w tym i urósł mi bardziej biust.
-Jesteś cudowna.-Wyszeptał mi do ucha nadal namiętnie masując moje piersi. Wtedy odwróciłam się gwałtownie i wbiłam się w jego usta. Całowaliśmy się dziko. Kamil wplótł swoją dłoń w moje włosy i zaczął je delikatnie przeczesywać. Natomiast moje palce bezradnie próbowały pozbyć się jego koszuli, ponieważ coraz mocniej drżały z podniecenia. Zaśmiał się, po czym sam szybko ją zdjął. Najpierw moje usta, a potem dłonie szybko zajęły się jego torsem.
-Ale przypakowałeś...-Wyszeptałam między naszymi pocałunkami. Nie odrywając naszych ust od siebie, złapał mnie za oba pośladki i uniósł do góry. Oplotłam go nogami w pasie. Wtedy na swoim wzgórku poczułam jego wypukłość w spodniach. Jęknęłam, po czym jedną ręką zaczęłam go masować. Chwilę później Kamil rzucił mnie na łóżko i sam położył się na mnie. Nasze ruchy były teraz już bardzo gwałtowne. Szybko pozbyliśmy się reszty ubrań.
-Pieprz mnie. Tak, jak Ty umiesz.-Wysapałam mu do ucha. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Wszedł we mnie bardzo stanowczo. Aż krzyknęłam. Chwilę później przyspieszyliśmy do maxa. Oh... uwielbiałam to. Nie umiałam być cicho, jednak jakoś mi to nie przeszkadzało. Mu też. Doskonale znaliśmy język naszych ciał. Co chwila zmienialiśmy pozycje. Co jak co, ale był najlepszy w te klocki. Po nim miałam kilku partnerów seksualnych, jednak żaden mu nie dorównywał. Byłam w siódmym niebie. Kiedy poczułam, ze dochodzę, Kamil złapał mnie za piersi i mocno ścisnął sutki. Oj, jego pamięć była niezawodna. Zaraz później przyszedł przeszywający mnie orgazm, aż opadłam na mojego kochanka. Sapaliśmy patrząc sobie prosto w oczy. Ułożyłam się obok niego cała spocona, po czym zasnęłam jak dziecko.


____________
Działo się, co??
Coś czuję, że zabijecie mnie za tę końcówkę haha

7 komentarzy:

  1. Na miejscu Kota naprawdę mocno bym się wkurzyła za te tatuaże. To pewne. A co do sytuacji wieczorem, to powiem jedno O MÓJ BOŻE. Takie ekscesy się tu zaczynają robić, a co z Kotem? Jakiś naburmuszony, zazdrosny się zrobił. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam się powstrzymać, by tutaj nie namieszać :D w końcu, od początku Ania nie była grzeczną dziewczynką hehe

      Usuń
  2. No proszę proszę :D chwilę mnie nie było a tu takie rzeczy. Hahaha jejku tatuaże! niby takie ładny zarys gór a jak porobił! I dobrze! ja uwielbiam jak coś się dzieje :D trzeba trochę namieszać aby nie było samych sielanek! czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na 8 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, już za nudno się robiło xd ale lepiej góry, niż tatuaż z imieniem hahha :D już lecę :))

      Usuń
  3. Czuje, ze beda razem. Milosc Ani do Kamila odradza sie na nowo. Tylko nich sie dziewczyna szybko ogarnie, bo nie przezyje togo gdy skrzywdzi Macka. On jest w tym opowiadaniu super -_-. Ale sadze ze bedzie z Kamilem...

    OdpowiedzUsuń
  4. http://loty-w-milosc.blogspot.com/2017/03/rozzdzial-dwudziesty.html
    Zapraszam !! :*

    OdpowiedzUsuń