czwartek, 4 maja 2017

ROZDZIAŁ XXIV

Wszystko toczyło się jak w bajce. Miałam księcia, dobrze płatną pracę. Byłam naprawdę szczęśliwą osobą, za nic nie chciałam zamienić się w tej chwili z nikim na własne życie. Nie rozłączaliśmy się ani na krok. Co prawda, zastanawiałam się czy to jest na pewno dobrze. Bałam się nieco, że przez to szybko znudzę się Maćkowi. Ale tak mi było z nim dobrze... Dlatego też, gdy przyjeżdżaliśmy do Polski staraliśmy się spędzać ten czas bardziej z rodziną. Choć najczęściej i tak byliśmy razem. Taki paradoks.. reszta skoczków wracało głównie do swoich partnerek. A u nas działało to nieco inaczej :) Cieszyłam się, że mogę go mieć dla siebie nieco częściej, niż inne dziewczyny zawodników. Same mi mówiły, że tego mi zazdroszczą. I prosiły bym... miała ich panów na oku! Ooo nie. Co to, to nie. Obiecywałam, że jak najbardziej się nimi zaopiekuję, ale nie zamierzałam być ich przyzwoitką. Muszą mieć swój własny rozum. Czym jest w końcu związek bez zaufania? Jednak w pełni je rozumiałam. Jeszcze zanim byłam związana z naszą kadrą chodziłam na imprezy, gdzie znajdowali się skoczkowie. Doskonale wiedziałam, którzy mniej więcej są zajęci. I nie wszyscy zachowywali się fair wobec swoich partnerek. Serio, współczułam tym dziewczynom. Aż ręce same chciały sięgnąć po telefon, by zrobić zdjęcie, jak facet liże się z jakąś inną... I dokładnie tego się po niektórych zagranicznych spodziewałam w trakcie dwóch następnych weekendów. Puchar Świata zawita wtedy do Polski. A tutaj zawsze się działo w tych klubach. Pierwszym przystankiem była Wisła, do której jechaliśmy za dwa dni.
-Byłaś tam kiedyś?-Spytał mnie Maciek miziając po nagich plecach.
-W Wiśle? Jasne. Jeździłyśmy z Kaśką na Letnie Grand Prix. I to jakieś cztery razy z rzędu.-Masowałam jego brzuch.
-Jak Ci się podobało?
-A pytasz pod względem sportowym, czy imprezowym?-Zaśmiałam się.
-Oba!-Poczułam nutkę zainteresowania w jego głosie.
-Wiesz.. wcześniej patrzyłam głównie sportowo. Kamil nam załatwiał akredytacje. Ale było bardzo fajnie. Ostatniego lata bardziej imprezowałyśmy, już bez FIS Family, a ze zwykłymi biletami.
-Balowałaś z jakimś skoczkiem?-Zmienił pozycję z pleców na bok, aby być przodem do mnie.
-Tak trochę...-Zmieszałam się nieco.
-Opowiedz mi o tym.
-Eeee... nie ma o czym.
-Ania... Każdy z nas ma jakąś przeszłość. PRZESZŁOŚĆ. Za którą żadne nie powinno się obrażać.-Uśmiechnął się odgarniając włosy z mojego policzka.
-No dobra... Balowałam. Z Danielem Tande, Johannem Forfangiem i Phillipem Sjoeenem.
-Z trzema? A ostro?-Spytał ewidentnie rozbawiony.
-A no... dosyć ostro.-Znowu się zmieszałam.
-Czekaj, czekaj... Ale przecież Forfang i Sjoeen mają już od dawna dziewczyny...-Zmarszczył czoło.
-Wiem o tym. Co poradzić...-Odpowiedziałam krótko.
-Ładnie jak tak...-Widać było, że był zaskoczony. Serio nigdy tego nie widział, czy udawał? A może jest ślepy? W końcu on z nimi wszystkimi lądował częściej na imprezach, a ja raz dwa razy w roku.
-Ale dobrze, że wokół nich zawsze latało masę fanek, dzięki czemu raczej słabo nas pamiętają. Tego się nieco obawiałam zaczynając z Wami pracę.
-Że co? Nagle Cię znajdą i znowu będą chcieli pobalować?-Śmiał się ze mnie.
-Że Ci o tym powiedzą i od razu sobie wyrobisz o mnie niezłą opinię.-Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Skarbie... Ja i tak od razu pomyślałem, jaka z Ciebie imprezowiczka.-Chciałam coś mu na to odpowiedzieć, ale zamknął moje usta pocałunkiem. Nie dałam rady się mu oprzeć, mogłam z nim spędzać cały dzień w łóżku. Od razu przeszedł do całowania mnie po szyi, a jego ręce zaczęły wędrować po całym moim ciele, czym rozpalił mnie tego ranka jeszcze mocniej, niż to miało miejsce w nocy. Dobrze, że tym razem pamiętaliśmy o zabezpieczeniach. A raczej, że tym razem ja pamiętałam. Zresztą, to nie było trudne. W końcu na tamtą torbiel lekarka zaleciła mi hormony, więc tabletki antykoncepcyjne. W samą porę je dostałam. Tym razem Maćkowi zachciało się kochać bardziej delikatnie, co mi pasowało. W sumie, to było nowe doświadczenie. Po całym akcie ponownie położyłam się na jego torsie. Obydwoje byliśmy cali spoceni, jednak zbyt nie chciało nam się wstawać z łóżka. Zwłaszcza, że mieliśmy dzisiaj wolny dzień.
-A Ty? Korzystałeś kiedyś ze swojej sławy, by pobalować z fankami?-Zapytałam wtulając się w niego jeszcze bardziej.
-Kompletnie nie wiem o czym mówisz.-Zaśmiał się wtapiając swój nos w moje włosy.
-Zaraz, zaraz... A kto przed chwilą mówił coś tam o przeszłości, na którą nie powinniśmy się obrażać?-Spojrzałam na niego unosząc nieco brew.
-Nie takie przed chwilą, tylko minimum godzinkę temu!-Uśmiechnął się zawadiacko.-No dobra. Troszkę mi się zdarzyło.
-Opowiedz mi o tym!-Teraz to ja chciałam posłuchać jego opowieści.
-Kiedy byłem z Agnieszką to nie tak za bardzo... Tak samo, jak Ty będąc z Kamilem. Chodziliśmy na te imprezy razem. A że rozstaliśmy się już po zawodach LGP w Polsce to wiesz...
-A przed Waszym związkiem?
-No... To trochę krew mi buzowała i balowałem z jakimiś fankami.-Widziałam jak się zmieszał.
-Ostro?-Zadawałam mu dokładnie te same pytanie.
-No, tak trochę ostro.
-To widzę mamy podobnie.-Uśmiechnęłam go, po czym ucałowałam go w usta.-A gdy byłeś z Agnieszką, to balowałeś z innymi na zagranicznych imprezach? Ale odpowiedz szczerze.
-Nie. Nie jestem z tych, co mając dziewczynę doprawiają jej rogi za plecami.-Uśmiechnął się, co mu odwzajemniłam. Przez chwilę leżeliśmy wtuleni w siebie w kompletnej ciszy. Jednak nagle nam ją przerwano.
-Dzieci, zjecie śniadanie.....-W tej chwili bez pukania weszła mama Maćka. Jak najszybciej się dało zgarnęłam na siebie całą kołdrę. W końcu byliśmy kompletnie nadzy. Obydwoje aż osłupieliśmy. Zresztą, pani Gosia również. Na nasz widok wytrzeszczyła oczy z szoku.
-W sumie... Czemu nie...-Odpowiedział Kot bardzo zakłopotany.
-Dobrze.-Odpowiedziała jego mama, po czym w ekspresowym tempie uciekła z pokoju. Spojrzeliśmy na siebie i aż wybuchliśmy śmiechem.
-A wiesz, że mama nigdy nie przyłapała mnie i Agi w takim stanie? Ani z Mają, moją poprzednią dziewczyną.
-Naprawdę? To jestem pierwsza!-Po moich słowach Maciek przybliżył się do mnie i ucałował mnie w policzek.-Ale już wstańmy, chyba zaraz południe.
Tak też i zrobiliśmy. Jednak zanim poszliśmy do reszty domowników, musieliśmy się wykąpać. Następnie szybko się umalowałam, po czym zeszliśmy na dół. Było mi bardzo głupio przed jego mamą. Podeszliśmy do niej wolno, aż schowałam się za Kotem. On chyba też czuł to zakłopotanie. Pani Gosia na początku nie miała zbyt ciekawej miny, jednak zaczęła z nami normalną rozmowę. Tak, jakby się nic nie wydarzyło. Aż odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że dostaniemy wykład, że przed ślubem to tak być nie powinno. Chociaż Maciek w tym roku kończył 26 lat. 
2 dni później udaliśmy się do Wisły. Jechaliśmy jedynie kadrą A, ponieważ trener postanowił wystawić kadrę narodową w Zakopanem. Kadra B pojechała w tym czasie do Garmisch-Partenkirchen. Poza Kamilem, który miał pomóc bratu w trakcie zawodów w Polsce. W Wiśle miała się również pojawić Marta i Kaśka, którym załatwiłam akredytacje na każdy dzień zawodów. Domyśliłam się, że będzie niezły kocioł. Zawsze był. Trybuny na skoczni im. Adama Małysza były znacznie mniejsze, niż te na Wielkiej Krokwi. Dlatego cała wrzawa była nieźle ściśnięta. Na skoczni pojawił się również jej gospodarz. Jednak nie robiło to na mnie wrażenia, naszą legendę sportową poznałam już dawno temu, jeszcze chodząc z Kamilem. Także tym razem nie zawiodły tzw. hotki. Już kiedyś uważałam je za wyjątkowo dziwne osoby, ale teraz zauważyłam je bardziej. A dlaczego? Bo z kadry Polski najczęściej wzdychały mi tutaj do Maćka. Nie rozumiałam, jak można być aż takim natarczywym i nachalnym. Skoczkowie przecież raz je zobaczą i zapomną o konkretnej osobie. Za to zrobią z siebie kompletne idiotki. Będąc w hotelu nieraz słyszałam rozmowy między sobą zagranicznych skoczków, że aż nie chcą wychodzić na zewnątrz. Bo to jest bardzo dla nich uciążliwe, a raczej są aż zniesmaczeni ich zachowaniem. Już dookoła hotelu było ich mnóstwo, a co dopiero na skoczni. Na szczęście każda osoba z nami pracująca to profesjonaliści, więc nie mieliśmy trudności ze skupieniem się na swoich zadaniach. Jak to na zwykłych zawodach, ciągle latałam od skoczków do serwismenów, po trenera i Adama Małysza. Dawał takiego pozytywnego kopa dla chłopaków, wnosił dobrego ducha do tej drużyny. Nasza praca i tym razem nie poszła na marne. Dwa razy pod rząd wygrał Kamil Stoch! Tym samym nasz skoczek został królem skoczni w Malince. Myślałam, że ta wrzawa pod skocznią nie może być już większa. Jednak się myliłam. Ludzie wręcz oszaleli po wygranych Kamila. A w czasie hymnu wręcz się popłakałam. Po niedzielnym konkursie niemal wszyscy kibice udawali się na imprezę do Gołębia. Jakoś nie chciało nam się iść, ale jednak postanowiliśmy to zrobić. Na samym dole zauważyliśmy z naszej kadry jedynie Kacpra i Kamila. Przysiedli się do nas, po czym wszyscy zamówiliśmy po piwie. Czułam się dziwnie będąc z Maćkiem koło nich, ale zachowywałam się normalnie, co w sumie wychodziło mi dosyć łatwo. Jednak to uczucie zaraz zastąpiło zdenerwowanie. Faneczki zauważyły Kota i od razu do niego podleciały nie patrząc na nikogo dookoła. No, może nieco na serwismenów. Gdy byłam ze Skrobotem podchodziły jedynie nieliczne, nie był aż tak sławny. Ale to mnie aż przeraziło.
-Przyzwyczaj się do tego!-Powiedział mi do ucha Kacper. Każda chciała zamienić chociaż słówko z moim chłopakiem. Ale Maciek kompletnie je olał, powiedział że jest tutaj ze swoją dziewczyną i nie będzie z nikim innym imprezował. Na słowo "dziewczyna" fanki spojrzały na mnie tak, jakby chciały mnie zabić. Ładnie, jutro będę obsmarowana na wszystkich hotkowych forach. Oh, jak ja to przeżyję?
Tydzień później miały się odbyć zawody w Zakopanem. W naszym mateczniku, stolicy polskich Tatr. Tutaj to się będzie działo. Od samego rana na ulicach było widać biało-czerwone barwy, w które byli ubrani kibice. Trener postanowił, że na ten czas wszyscy zamieszkamy w Centralnym Ośrodku Sportowym. Znaliśmy go jak nikt inny. Pierwszego dnia odbyły się zawody drużynowe. Na naszych spoczywał ogromny ciężar, który naważyli sobie sami skoczkowie. Ale to dobrze, oni i tak radzili sobie z presją. Jednak tym razem wszyscy musieliśmy się zadowolić drugim miejscem. Trener był z naszej pracy zadowolony. Na następny dzień mieliśmy jeszcze większy powód do radości. Znowu wygrał Kamil, łącznie trzech Polaków znalazło się w czołowej 10. Maciek nie był zadowolony swoim wynikiem, znalazł się na 12 pozycji. Dlatego też postanowiliśmy pójść razem ze wszystkimi do Morskiego Oka. Tym razem poza nami, Kamilem i Kacprem poszedł Krzysiek Miętus i Dawid Kubacki. Każdy z partnerką. Nie mogłam oczywiście zapomnieć o Marcie i Kasi. Od razu poszłyśmy po jakieś drinki, a panowie zostali sami. Tutaj przynajmniej było taniej, niż w Gołębiu. Dziwnie się czułam widząc, jak mój aktualny chłopak pił wraz z moim byłym. Zauważyłyśmy, że do naszych mężczyzn znowu od razu przyleciały fanki. I to w większej ilości, niż w Wiśle. Musiałam się do tego naprawdę przyzwyczaić, jeżeli chciałam być z Maćkiem. Jedynie wywróciłam oczami i spojrzałam w kierunku innych skoczków. Jak to było i ostatnim razem, niektórzy nadal nie byli fair wobec swoich dziewczyn. Nie mogłyśmy aż na to patrzeć. Nagle zauważyłam, że ktoś siada koło mnie przy barze.
-Dobrze Wam razem?-Usłyszałam z tej samej strony. Automatycznie odwróciłam się w tamtym kierunku, a moim oczom ukazała się Agnieszka. Była dziewczyna Maćka.
-Nawet bardzo dobrze.-Powiedziałam mocnym głosem.
-Biedulka z Ciebie. Wierzysz w jego miłość?-Mówiła perfidnym głosem.
-Przepraszam Cię bardzo, ale do czego zmierza ta rozmowa?
-Jeżeli myślisz, że on Cię kocha, to jesteś w błędzie.
-Jesteś tego pewna?-Spytałam mocniejszym głosem.
-Tak. On nadal kocha mnie.-Spojrzała mi w oczy.
-Słucham?-Myślałam, że się przesłyszałam.
-To co słyszałaś. Wróci do mnie, jeszcze do zobaczysz.
-A co, już ulotniła się Twoja wielka miłość z trenerem fitness?-Mówiłam coraz bardziej sarkastycznie.
-To był tylko przelotny romans.
-Ale zdradziłaś go. Takiego czegoś się nie zapomina. Zresztą... on Cię już nie kocha.-Patrzyłam na nią coraz mocniej z odrazą.
-Ania, daj spokój. Ona nie jest tego warta.-Usłyszałam głos Magdy.
-Nie, poczekaj. Niech się koleżanka wyżali. Mi i tak wleci to jednym uchem, a wyleci drugim.-Wypiłam łyk piwa, nie spuszczając wzroku z mojej rywalki.
-A to, że jesteś dla niego zwykłą dziwką, którą jedynie chciał przelecieć dla zabawy.
-Że jestem kim?-Aż wstałam z krzesła.
-Ania...-Magda złapała mnie za rękę, jednak ją od niej wyrwałam.
-Dziwką. Zwykłą dziwką.-Agnieszka stanęła blisko mnie. Nie wytrzymałam. Z całym impetem zadałam jej prawego sierpowego.
-MÓJ NOS!!!-Krzyknęła była Kota.
-I bardzo Ci dobrze!-Wrzasnęłam. Adrenalina osiągnęła u mnie apogeum. Natychmiast podleciałam do niej i zaczęłam okładać ją pięściami chyba w każdą możliwą część. Jej w pewnej chwili udało się mi oddać, przez co zaczęłyśmy się ewidentnie lać. Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie w pasie i podnosi do góry.
-PUSZCZAJ MNIE  W TEJ CHWILI!!!!-Wydzierałam się próbując wyrwać. Jednak on nie słuchał. Postawił mnie na ziemi dopiero przy szatniach, gdzie aż zebrało się dużo znajomych.
-Już dobrze.-Osobą, która mnie zabrała był nie kto inny, a Maciek. Cała się trzęsłam, na co on mnie przytulił. Dopiero teraz adrenalina zaczęła mi schodzić i poczułam jakieś bóle na twarzy, po której chyba leciała mi krew. Dookoła było bardzo dużo ludzi, w tym Polacy, Niemcy i Norwegowie. Wtedy spojrzałam na Maćka, który cały czas trzymał mnie mocno za ramiona. Chyba się bał, że znowu wybuchnę. W tej chwili zrobiło mi się bardzo głupio. Udało mi się rozluźnić jego uścisk, po czym uciekłam do COSu do pokoju.

6 komentarzy:

  1. Loo :-o. Jaka waleczna :-). No ale nie dziwie sie miala do tego prawo!.
    Cos mi sie zdaje, ze Lewkowicz zacznie tu mieszac I to nie raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do siebie na kolejna odslone losow Amelii :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetny ;*
    Zapraszam http://nie-oceniaj-mnie-tylko-mnie-zrozum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Z góry przepraszam za moją chwilową abstynencję, ale maturki... Swoją drogą imprezki z Norwegami, hmm z jednej strony zazdroszczę a z drugiej jestem pełna niepokoju? Agnieszka powoli zaczyna we mnie wzbudzać uczucie nienawiści, kto normalny pierwsze co robi to wypala o tym jakim jest "zajebistym"? Ewidentnie kolejna głupia laska. Co do tej bójki to czytała to z uśmiechem na twarzy. Zawsze bawią mnie bójki dziewczyn, bo wyglądają komicznie. Co nie zmienia faktu, że zasłużyła sobie takimi odzywkami. Zdecydowanie postąpiłabym tak samo jak nasz bohaterka! Ściskam i życzę miłego pisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dużym opóźnieniem niestety, ale serdecznie zapraszam na kolejny rozdział!
      http://snowflakes-clung-to-his-mouth.blogspot.com/2017/05/18-mrozny-deszcz-szyby-okien-uperli.html

      Usuń