czwartek, 18 maja 2017

ROZDZIAŁ XXV

Niemal całą drogę biegłam. Adrenalina kompletnie ze mnie zeszła, więc poczułam że dostałam nieco w kość od Agnieszki. Czułam się okropnie z tym, że dałam się ponieść emocjom. Przecież zawsze udawało mi się nad nimi panować. A dzisiaj? Tak naprawdę zachowałam się jak kompletna idiotka. Gdy przybiegłam do pokoju od razu usiadłam na łóżku. Głowę schowałam w dłonie, cała drżałam z nerwów. Co mnie opętało? Aga kompletnie mnie wyprowadziła z równowagi. Jakieś pięć minut po mnie do sypialni wbiegł Maciek.
-Wszystko w porządku?-Spytał kucając przede mną.
-Tak.-Odpowiedziałam cierpko nie zmieniając pozycji.
-Opowiesz mi, co się stało?
-Nie.
-Ania...-Wtedy udało mu się oderwać moje ręce od twarzy.-Boże, jak Ty wyglądasz!
-Nawet nie widziałam. Teraz czuję, że coś mnie piecze.
-I ma prawo... Masz rozcięty łuk brwiowy, dolną wargę i coś czuję, że wyskoczy Ci niezłe limo pod lewym okiem.
-Nic mi nie będzie.
-Poczekaj, mam tu gaziki. Musimy zatamować krwawienie.-W tej chwili Kot wstał, po czym przyniósł mini apteczkę. Zawsze ją braliśmy na każde zawody. Wyjął z niej kilka gazików i octenisept, którym spryskał mi ranne miejsca. Zapiekło, przez co odchyliłam automatycznie głowę. Chwilę później skoczek przyłożył mi materiał, by zatamować.
-Zawołam doktora Winiarskiego, niech to obejrzy.-Wstał i udał się w stronę drzwi.
-Nie... Maciek. Jest późno, Obudzisz go.
-To jedziemy do szpitala.
-Oszalałeś?!-Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
-Musi to zobaczyć lekarz. A poza tym, ten łuk brwiowy trzeba zszyć. Inaczej paskudnie się to zrośnie.
-Oj tam. Przemyję to i będzie ok.
-Oo nie. Już dopilnuję, byś się tam udała.
-Ale Ty piłeś, nie możesz prowadzić.
-Weźmiemy taksówkę,
-No dobra...-Odpowiedziałam zrezygnowana. Nie chciało mi się tam jechać, ale nie miałam wyboru. Kot by mi na to nie pozwolił. I do tego ględziłby mi o tym dobrych kilka dni. Bardzo wolno wstałam i udałam się do walizki. Wyciągnęłam jakieś ubrania, po czym weszłam do łazienki w celu przebrania się. Nie mogła jechać w ubraniach z imprezy. Nie zajęło mi to dużo czasu. Bałam się, że wychodząc z pokoju spotkam na korytarzu znajomych z kadry. Na szczęście nikt się tamtędy nie panoszył, jednak i tak założyłam duży kaptur. Gdy wyszliśmy pod budynek COSu, podjechała już taksówka. Wsiedliśmy w milczeniu, a kierowca zawiózł nas do szpitala. Na SORze nie było dużo ludzi. Jednak lekarze i tak bardzo się gramolili. Kiedy po prostu spisywali moje dane próbowali mi wmówić, że jestem pijana. A przecież w MO wypiłam niedużo. Po tych wszystkich torturach czekało mnie posiedzenie na poczekalni. Ehh. Byłam jedyną pacjentką, a i tak nie chcieli mnie przyjąć od razu.
-Powiesz mi wreszcie, co się stało?-Spytał Maciek podając mi kawę z automatu. Nie miałam wyboru, musiałam mu powiedzieć.
-Poszłyśmy z dziewczynami po alkohol. W pewnej chwili podeszła do nas Agnieszka. Od samego początku próbowała mnie atakować.
-W jaki sposób?
-Zaczęła mi mówić, że... że mnie nie kochasz, tylko cały czas ją.
-I to był powód do bójki?-Spojrzał na mnie unosząc brwi.
-Nie. Spytałam jej, jak to możliwe że już nie kocha tego swojego trenera.-Na moje słowa Maciek się zaśmiał.-Zaczęła mi mówić, że Cię odzyska.
-Taa..-Wtrącił Kot.
-Nadal trzymałam nerwy. Jednak, gdy powiedziała, że jestem dla Ciebie tylko dziwką, to... nie wytrzymałam. I wtedy dałam jej prawego sierpowego.-Spuściłam głowę.
-Jak Cię nazwała?!-Maciek niemal krzyknął.
-Dziwką. Twoją dziwką.
-Już ja z nią sobie porozmawiam...-Skrzyżował ręce na piersiach.
-To nie ma sensu.
-Kochanie, nie pozwolę by Cię ktoś obrażał.
-Jesteś kochany.-Powiedziałam obejmując ręką jego ramię.-Ale... nie kochasz jej?
-Co Ty wygadujesz? Chyba nie uwierzyłaś w jej słowa?
-Nie no... Tak pytam...
-Kocham Ciebie. Jej nie. Nie da się wybaczyć zdrady. Sama wiesz, jak to jest.
-To znaczy... ja już nie chowam urazy do Kamila.
-Jak to?-Spytał zdziwiony.
-Odkąd mam Ciebie... Dzięki temu, że miał te skoki w bok, jesteśmy razem. Jak mam się na niego gniewać za takie coś?-Wyszczerzyłam do niego zęby.
-Jesteś niemożliwa.-Zaśmiał się i pocałował. Kiedy jęknęłam z bólu natychmiast przestał. Nagle zostałam poproszona przez lekarza do środka. Opatrzyli mi rany, a łuk brwiowy zszyli. Dostałam pięć szwów. które musiałam zdjąć za tydzień. Pobyt w szpitalu przeciągnął się łącznie do 4 godzin. Po głupi opatrunek tyle czasu! Kiedy weszliśmy do pokoju, niemal od razu padłam do łóżka. Obudziłam się o godzinie 10. Maciek chciał mnie zaprowadzić na śniadanie, jednak bałam się reakcji innych zawodników. Jednak ubrałam się, ale zaraz rozległo się pukanie do drzwi. Otworzył je Kot. W nich stał Kamil.
-Hej. Mogę wejść? Mam ważną sprawę.
-Chodź.-Maciek go wpuścił.
-Oj oj Ania... Jak Ty wyglądasz.-Zaśmiał się mój były wchodząc do środka.
-Tak, jakbym dostała w twarz.-Uśmiechnęłam się blado.-Coś się stało?
-Tak... Wczoraj po tym, jak wyszliście, podeszła do mnie Agnieszka.
-Moja była?-Spytał zaskoczony Maciek.
-Zgadza się. Zaoferowała mi swojego typu... sojusz. Abyśmy zostali wspólnikami.
-To znaczy?
-Żeby Was rozdzielić. I ona miałaby wtedy odzyskać Maćka, a ja Anię...
-Słucham?-Myślałam, że się przesłyszałam.
-Spokojnie... Odmówiłem jej. Ale mówię Wam o tym, byście wiedzieli, że na nią trzeba uważać.
-Odmówiłeś? Dlaczego?-Spytał zdziwiony Kot.
-Kiedy Ania pojechała z nami do Ramsau, mieliśmy sporo czasu.-Zaczął, a mi stanęło serce. Nie, tylko nie to. Nie mógł mu powiedzieć, że ze sobą spaliśmy. W tej chwili patrzyłam na niego tak, jakbym chciała go zabić.
-Czasu na co?-Dopytywał zniecierpliwiony Maciek.
-Na rozmowę. I sobie wszystko wyjaśniliśmy. Ania mi powiedziała, że mi wybaczyła, ale nie możemy być znowu razem bo... bo kocha Ciebie. Zrozumiałem, że już swoją szansę zaprzepaściłem na dobre. A chcę, by Ania była szczęśliwa. Sam ją skrzywdziłem i nie chcę, by znowu cierpiała. Temu pomyślałem, że powinniście wiedzieć o tym, co kombinuje Aga.-Po jego słowach kamień spadł mi z serca. Nie wydał naszej przygody. Delikatnie uśmiechnęłam się po jego wypowiedzi.
-Dzięki.-Maciek podał mu rękę, którą uścisnął.
-Kamil!-Zawołałam, gdy mój były stał już przy drzwiach.
-Tak?-Odwrócił się w moim kierunku.
-Ja też dziękuję.-Podeszłam do niego i go przytuliłam. Zaraz później odszedł.

Dwa dni później Maciek wpadł do mnie do internatu. Mieliśmy jeszcze trochę czasu przed wyjazdem na następne zawody. Leżeliśmy i oglądaliśmy film ,,Lektor" z Kate Winslet. W pewnej chwili usłyszeliśmy pukanie.
-Pani Anna Molęda?-W drzwiach stało dwóch funkcjonariuszy policji.
-Tak. Czy coś się stało?
-Musi pójść Pani z nami na komisariat.

_________________

Hej!
Najmocniej przepraszam za aż taką zwłokę, ale ostatnio na nic nie mam czasu. Niestety, ale nie mogę obiecać, że to się już nie powtórzy. Teraz szykuje mi się gorący okres...
Jednak obiecuję, że się postaram !

3 komentarze:

  1. Aga podala ja na policje!!. Z jednej strony dobrze bo ludzie powinni ponosic skutki swoich czynow!. A z drugiej strony przepraszam ze to pisze ale nie zrozum mnie zle, ale moim zdaniem ona z Mackiem nie pasuja do siebie. Na poczatku im kibicowalam, ale teraz mam mieszane uczucia. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam :) http://loty-w-milosc.blogspot.com/2017/05/rozdzial-32.html

      Usuń