czwartek, 23 lutego 2017

ROZDZIAŁ XI

Od kilku dni nie mogłam dobrze spać. Cały czas zastanawiałam się, co zrobić. Propozycja trenera była całkowicie poważna. Musiałam ją dokładnie przemyśleć, było tyle za i przeciw. Moja mama radziła mi, żebym lepiej zajęła się maturą. To było zrozumiałe, w końcu już niedługo zaczynał się sezon, a wtedy musiałabym jeździć na każde zawody. Nie da się ukryć, że straciłabym wiele lekcji, a przecież matura za pasem. Ale pracować w kadrze skoczków, i to tej głównej... Cudowny wpis do swojego CV, i to na sam początek kariery...Ogromny sukces i ogromne wyróżnienie. Trener dał mi na przemyślenie kilka dni. Więc w szkole, zamiast skupiać się na zajęciach, ciągle rozważałam jego słowa.
-Molęda, jesteś jakaś nieobecna dzisiaj.-Powiedziała Kaśka, gdy wychodziłyśmy z sali.
-Muszę po prostu coś głęboko przemyśleć.-Odpowiedziałam będąc dalej w zadumie.
-Coś się stało?
-Trener Horngacher zaproponował mi, bym została jednym z jego asystentów.-Patrzyłam w przestrzeń.
-To ten, co prowadzi kadrę A?-Spytała podekscytowana.
-Tak...
-ANKA!!-Krzyknęła i uwiesiła mi się na szyi.-To Ty powinnaś świętować! Nad czym się tak zastanawiasz?
-Wiesz, to duży prestiż, ale i duża odpowiedzialność. Boję się trochę, że zawalę uczelnię, itd.
-Oj przejmujesz się. Myślę, że Maciek pomoże Ci załatwić tutaj nieco taryfy ulgowej. Sam kończył tę szkołę, a jeździł na zawody. I popatrz! Teraz jest po studiach!
-Tu masz rację...-Zawiesiłam się na chwilę, gdy siadałam przy stoliku na stołówce.-Ale to też by oznaczało częstszy kontakt z Kamilem... Tzn., on jest serwismenem w kadrze B, ale to jest oczywiste, że obie kadry starają się współpracować.
-Zaraz, zaraz... Jakim Kamilem?-Kaśka zaczęła mi się przyglądać. No tak, nie powiedziałam jej jeszcze o tym.
-Skrobot, mój były.-Spuściłam głowę.
-Ty żartujesz.
-No nie...W sumie głupia jestem, że nie pomyślałam o tym, że wchodząc w świat skoków w Polsce na pewno prędzej, czy później go spotkam.
-Widziałaś się już z nim?
-Tak... dwa razy.
-Wow! I... jak?-Patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
-Nijak.. ostatnio miałam z nim więcej do czynienia. Trener poprosił mnie i jego, abyśmy mu pomogli z firmą szyjącą kombinezony, to szukaliśmy razem. I stąd ta propozycja stanowiska, bo nam dobrze poszło.
-No to ładnie. A rozmawialiście?
-Oczywiście. Jak to mówił? Aaa, że mnie kochał, że żałuje, że będzie się starał poprawić nasze relacje!-Zawołałam drwiąco.
-Ty żartujesz. Ale debil..
-Nawet wspomniał, jak to kiedyś szukaliśmy razem dla niego sponsora..-Znowu spuściłam głowę.
-Ania... Ty coś dalej do niego czujesz?-Spytała ostrożnie.
-Chyba jedynie złość!-Spojrzałam na nią gwałtownie.-Ale nie ukrywam, dziwnie się czuję, gdy jest w pobliżu. Nawet bardzo dziwnie.
-No cóż... pamiętam, jak za nim szalałaś. Chcesz z nim poprawić relacje?
-Szczerze, to nie wiem. Boję się tego.
-Nie możesz teraz przewidzieć, co będzie.
-Ale on mi zapowiedział, że będzie się starał.
-Nie zakładaj od razu, jak to będzie. Nie ukrywam, że ja bym raczej nie chciała wdawać się w relację z byłym, który mnie zdradził. Jednak przez niego nie możesz rezygnować z siebie! Bierz tę posadę i nie patrz na niego! Nie pozwól, by i to Ci zniszczył. I właśnie przecież możesz go traktować jedynie na drodze służbowej, nic więcej.
-Masz rację! Kaśka, jesteś wielka! Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła!-Przytuliłam ją.
-Wiadomo, że nic!-Zaśmiała się.-A co z Maćkiem?
-Muszę teraz przystopować... Skoro zaczął, że jest moim nauczycielem itd. Spowalniam tempo w tej kwestii. Najpierw się z nim zakumpluję, tak po prostu.
-...a potem go zdobędziesz i rzucisz z premedytacją.-Skończyła za mnie przyjaciółka.
-Oczywiście!-Zaśmiałam się nieco nerwowo.-Poczekaj, zadzwonię do nich.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer do trenera. Był niezmiernie ucieszony faktem, że przystanęłam na jego propozycję. Poprosił, bym za dwa dni stawiła się w COSie. Chwilę po tym, gdy się rozłączyłam, zadzwonił do mnie Maciek.  Słyszał, że się zdecydowałam i chciał mi powiedzieć, że jest ze mnie dumny haha. Ponad to, wybierali się wszyscy wieczorem do kina. Zaproponował, bym wzięła kogoś ze sobą i też wbiła.
-Kasia, co robisz dzisiaj wieczorem?-Spytałam, gdy przestaliśmy rozmawiać.
-Dzisiaj? Hm... chyba nic. A co?
-To idziesz do kina ze mną i kadrą!-Oznajmiłam radośnie. Jej zdziwienie nie miało końca.

Wieczorem punktualnie czekałyśmy przy budynku kina. Poza Kate, wzięłam też swoją siostrę, Martę. Wolałam ją mieć przy sobie, niż żeby się gdzieś włóczyła. Chwilę później pojawili się skoczkowie wraz z partnerkami i Kacper.
-Ania!-Usłyszałam wołanie dziewczyny młodszego z braci Skrobot.
-Madzia! Sto lat!-Ucieszyłam się na jej widok i przytuliłam.
-Byłam na Ciebie taka zła!-Skarciła mnie.
-Oj wiem, wiem. Ale sama tez się nie odzywałaś!-Pokiwałam palcem.
-No dobra, masz rację!
-Cześć dziewczyny!-Usłyszałam jak nasz serwismen woła w stronę moich towarzyszek.
-Kacper!-Podbiegły na jego widok.
-Dobra, to jest moja siostra Marta, a to moja kumpela Kasia. A to Kamil i Ewa, Kuba i Asia, trener Stefan, Jasiek z Angeliką i Piotrek z Justyną. Tę trójkę już znacie-Wskazałam na końcu na Kacpra, Magdę i Maćka.
-Na co tak w ogóle idziemy?-Spytała Kate.
-Może na jakiś psychologiczny? Podobno właśnie zaraz mają jakiś dobry zagrać.-Oznajmiła Ewa.
-Spoko, może jak tak wejdźmy do kina i zobaczmy, co tutaj teraz grają.-Zaproponował Kuba.
-Jak tam się czujesz, pani asystent?-Usłyszałam głos Maćka.
-Wyśmienicie, panie zawodniku!
-Mam nadzieję, że nie będzie pani dla nas zbyt surowa!
-Jak będzie wina, to będzie i kara!-Wyszczerzyłam do niego zęby. W tej chwili weszliśmy do środka. Postanowiliśmy iść na ten film, co polecała go Ewa. Okazał się strzałem w dziesiątkę. Trafił chyba w gust każdego. Typek prowadzi sanatorium, z którego tak naprawdę nikt nigdy nie wyjdzie, ale pacjenci o tym nie wiedzą. Jest miły, a na końcu prawda mrozi krew w żyłach. Uwielbiałam to! Po filmie postanowiliśmy pójść do pubu. Ku mojemu nieszczęściu, do ulubionego mojego i Kasi. A dzisiaj akurat obsługiwał "mój"kelner. Aż się bałam, co może zrobić. Cały czas się na mnie patrzył, ale unikałam jego wzroku.
-Cześć, piękna.-Powiedział do mnie, gdy przyniósł nam masę kufli z piwami.
-Cześć.-Odpowiedziałam beznamiętnie wpatrując się w Kate. Chyba to wyczuł, bo nic nie dodał i odszedł.
-"Cześć, piękna"? Ania, czy my o czymś nie wiemy?-Zaśmiał się Jasiek?
-Nie wiem o co Ci chodzi!-Wyszczerzyłam zęby.
-Jak to o co, czy już wylądowaliście w kiblu hehe-Na słowa Pietera każdy zaczął się niemiłosiernie śmiać. Wszędzie musiał dodać ten kibel haha.
-Tylko Ty lubisz w nim przesiadywać godzinami!-Zawtórowałam mu.
-Oj, żebyś chciała wiedzieć, że przesiaduje!-Dodała jego żona.
-Co, siedzi i żre kostkę z kibla?-Usłyszeliśmy moją siostrę. Pamiętam, jak obie słuchałyśmy tego wywiadu i wręcz padłyśmy na jego słowa.
-Ja nie, to córka! Ja zabieram tam piwko, takie przyjemnie posiedzenie wtedy jest!-Aż wyliśmy.
-Ale od kogoś musiała to zgapić, i to na pewno nie od Justyny!-Zawołał Maciek.
-Maciek, Ty to... lepiej siedź cicho i pij, bo Cię wywalę z pokoju następnym razem!-Żyła śmiał się sam z siebie.
-To ja Ci zabiorę paprykę i będziesz miał bulę!
-Cholera, wygrałeś.-Przyznał się Pieter. A my nie wyrabialiśmy.
-Oni zawsze są tacy?-Spytałam z niedowierzaniem Kamila.
-Nie, oni się dopiero rozkręcają!-Wyszczerzył zęby.
-O Boże... aż się boję!-Skryłam na chwilę twarz w dłonie.
-Ale tak serio, kto to był?-Zapytał mnie nagle Maciek, dalej się śmiejąc.
-Ah no. Kojarzy mnie i Kaśkę, bo jeśli chodzimy na piwko to tutaj.-Spuściłam głowę z uśmiechem.
-I za każdym razem podrywa Anię, a gdy to ona pójdzie zamawiać, to mamy zawsze rabacik!-Przyjaciółka pokazała mi język.
-Kurde, trzeba było od razu mówić, byś Ty zamawiała!-Oskarżył mnie Kuba.
-Ooo nie, nie dam mu powodów do radości!-Pokiwałam palcem wskazującym.
-Hej dziewczyno nie bądź taka, postaw loda dla chłopaka...-Zaczął śpiewać nie kto inny, a Żyła.
-Jezu, Piotrek!-Zawołała jego żona. Aż nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, dosłownie padłam ze śmiechu. Nie byłam tutaj jedyna, każdy. Dosłownie każdy.
-Lecz kiedy żona Cię opieprza, kup jej loda będzie lepsza!-Dokończyłam śmiejąc się.
-O kurwa...-Wyrwało się Jankowi.
-Zgasiłaś mnie!-To były słowa Piotrka.
-Nie daję już z Wami rady.-Kacper aż płakał.
Cały ten czas spędziliśmy się śmiejąc. W czasie treningów owszem, było widać że są bardzo ze sobą zżyci i zgrani, ale że są aż takimi kabareciarzami nie zdawałam sobie sprawy. Dawno się tak nie uśmiałam. Gdy już nieco wypiliśmy, oczywiście zaczęły się większe "śpiewy". Bawiliśmy się w najlepsze, kiedy nagle podszedł do mnie barman i poprosił na bok. Czego on ode mnie chciał?
-Ania, co się dzieje?-Spytał smutno.
-O co Ci chodzi?-Odpowiedziałam zaskoczona.
-Ostatnio dawałaś mi jakąś nadzieję... a teraz co?
-Nadzieję?-Aż powtórzyłam.-Nic takiego Ci nie dawałam.
-Zawsze tak było! Jakiś flirt, a ostatnio pocałunek...
-Po pierwsze, to Ty mnie pocałowałeś...
-A Ty nie protestowałaś!-Przerwał mi.
-Nie dałeś mi wyboru!-Popsuł mi mój dobry humor.-A flirt od razu nic nie oznacza.
-Jak nie! I jeszcze obiecałaś, że się ze mną umówisz!-Złapał mnie mocno za łokcie.
-Puść mnie! Nic nie obiecałam, Powiedziałam, że może tak, może nie. To żadne przyrzeczenie.
-Nieprawda, coś między nami zaiskrzyło!-Poczułam jego mocniejszy uścisk.
-Ała!-Aż zawołałam.-Chyba w Twoich snach! Coś sobie uroiłeś!
-Nieprawda!-Myślałam, że mi zaraz połamie ręce.
-Co się tutaj dzieje?-Usłyszałam nagle głos Maćka. Tuż obok niego stał Kacper.
-Nie wtrącaj się.-Powiedział mocno barman.
-Puść ją.-Odrzekł stanowczo Skrobot.
-Idź sobie, musimy pogadać.-Facet nie spuszczał ze mnie wzroku.
-Mówimy ostatni raz, puść ją.-Kot złapał go mocno za ramię. Tym razem poskutkowało.
-Proszę bardzo. Skoro taka Ci pasuje, proszę. Ale pamiętaj koleś jedno, to jest niezła sucz. Nie jesteś pierwszy, ani ostatni.-Barman wygrażał się machając rękami przed moją twarzą.
I wtedy stało się coś niespodziewanego. Maciek jest znany z tego, że czasami bywa w gorącej wodzie kąpany, ale tym razem nerwy mu kompletnie puściły. 5 sekund później poleciał jego prawy sierpowy w kierunku tamtego typka. Nie wierzyłam w taki rozwój sytuacji, byłam w szoku. Z nosa barmana poleciała krew. Zauważyłam, że i Kacper stoi z ręką zaciśniętą w pięść. Wyglądało to tak, jakby sam chciał mu przyłożyć, ale Kot go uprzedził. Maciek chyba sam nie wierzył w to, co się stało. Spojrzał na mnie zdziwiony, po czym wybiegł z lokalu. Zaraz pobiegłam za nim, jednak był tak szybki, że już go nie zastałam na zewnątrz.

___________________

Już nie mogłam się doczekać, kiedy dodam wątek jakieś mini imprezki kadry xd
Ale końcówki, to się raczej nikt nie spodziewał, nawet ja haha
Myślicie, że Maciek dlaczego tak postąpił? Ale warto podkreślić, że gdyby nie on, Kacper zrobił by to samo ;)
I co sądzicie, o tym, co wyjawiła Ania dla Kasi?
Czekam na komentarze xd

6 komentarzy:

  1. o ja Ci zabiorę paprykę i będziesz miał bulę! :D hahahha umarłam :D dosłownie słyszę w głowie te teksty jak się przekomarzają :D i jeszcze potem KOCUR bohater :D dobrze, się tam musiał zamachnąć! rozdział świetny i czekam z niecierpliwością na kolejny :D

    ps. matura to bzdura :D trzeba spełniać swoje marzenia a te egzaminy i tak się zda :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha zgadzam się w 100%, głupie nerwy a tak naprawdę na nic xd

      Usuń
  2. Maciek jaki szalony :D. Tak sie wciagnelam w twoje opowiadanie, ze szok. Wiec zycze ci duzo weny, abys nie przestawala pisac :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dziękuję :* ale nie ukrywam, że z tą weną jest ciężko xd

      Usuń
  3. http://loty-w-milosc.blogspot.com
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana czekamy czekamy na nowy rozdział! jak tylko się pojawi to dawaj znać, bo przecież nie mogę tu zapuścić korzeni z przyciskiem " odśwież" :D

    tym czasem zapraszam do siebie na piąteczkę <3

    OdpowiedzUsuń