czwartek, 9 lutego 2017

ROZDZIAŁ IX

Obudziłam się lekko zmęczona. Zauważyłam, że jest godzina 12. Nie za dobrze... Delikatnie usiadłam na łóżku i się rozejrzałam. Dawny pokój Kuby był cały drewniany. Dało się odczuć, że mieszkali tutaj górale. Nie był za duży, taki w sam raz. Przy samych drzwiach stały szafy, obok nich biurko. Łóżko umiejscowione pod oknem. Na ścianach rzucały się w oczy plakaty sportowców, a na półkach zdjęcia jego i Asi. Zauważyłam, że spałam w samej bieliźnie, a bluzka, spódniczka i rajstopy leżą na krześle. Nawet nie wiem kiedy się ich pozbyłam. Wolnym krokiem podeszłam do wiszącego lusterka. Przeraziłam się na swój własny widok. Makijaż kompletnie rozmazany, włosy potargane. Dobrze, że na imprezy zawsze brałam ze sobą niemal wszystkie kosmetyki, tak w razie czego. Szybko zaczęłam ich szukać w torebce, aby doprowadzić się do porządku. Znalazłam  niej też jakąś gumkę do włosów, dzięki czemu mogłam w pełni się ogarnąć. Gdy się ubrałam, wyszłam z pokoju. Zauważyłam, że znajduję się na piętrze, gdzie były jeszcze dwoje drzwi. Nie mogłam się oprzeć, by nie wejść i zobaczyć, co jest w środku. Obok pomieszczenia Kuby znajdował się następny pokój. Bardzo podobny do tego, w którym spałam. Jednak znaczącą różnicą był duży stymulator jazdy autem znajdujący się na samym środku. Od razu domyśliłam się, że znajduję się w królestwie Maćka. Za następnymi drzwiami znajdowała się łazienka z prysznicem. Po odwiedzeniu całego piętra postanowiłam zejść schodami na dół, skąd było słychać głos telewizora i krzątanie w kuchni.
-Cześć.-Uśmiechnęłam się lekko na widok swojego trenera.
-Hej hej. Jak się czujesz?-Odwzajemnił.-Główka boli?
-A nie, czuję się świetnie. Tylko jestem lekko zmęczona.-Nie kłamałam.
-Kompletny brak kaca?-Spytał zaskoczony.
-Chyba nigdy w życiu nie miałam kaca.-Odpowiedziałam triumfalnie.
-Tylko pozazdrościć! Zjesz jajecznicę?
-A nie powiem, bardzo chętnie.-Zaśmiałam się stając tuż obok niego.
-To czuj się jak u siebie w domu, weź z lodówki jajka!-Zabrzmiało to jak jakaś komenda, którą spełniłam w 5sekund. Maciek szybko pokroił szczypiorek, dodał jajka. Zwykłe smażone, jednak "rozbełtane" są najlepsze. Gdy Kot stał przy patelni, ja sięgnęłam po ketchup. Był zdziwiony, ale nie wyobrażałam sobie, by je jeść bez tego. Po tej nocy strasznie zgłodniałam. talerzyk spustoszyłam błyskawicznie. Grzecznie go umyłam i usiadłam obok trenera na kanapie.
-Opowiesz, co się wczoraj wydarzyło?-Spytał.
-W skrócie: byłyśmy MO. Myślałyśmy, że jesteśmy trzeźwe, ale to był błąd. W taxi zapomniałyśmy adresu, a potem nam odwaliło że typek nas chce porwać. Wkurzył się, i nas wywalił. Potem zatrzymała nas policja. A potem trafiłyśmy na Ciebie i Kubę.
-Wy nie możecie być normalne. I serio nie masz kaca?-Parsknął śmiechem.
-Ani trochę! A Wy, co robiliście?
-Kuba chciał pogadać, łaziliśmy po pubach.
-I tak grzecznie?-Zawiodłam się.
-My już mamy ten etap za sobą!
-Opowiedz o nim!-Zafascynowałam się.
-Innym razem.-Uniósł wysoko brwi.
-Gadaj!-Zaintrygował mnie. Po jego minie można było wywnioskować, że ma sporo za uszami.
-INNYM RAZEM! Jakiś seans?-Spytał zmieniając temat i wpatrując się we mnie.
-Mam chyba lepszy pomysł.-Uśmiechnęłam się złowieszczo.
-Co wymyśliłaś?-Jego mina mówiła, że się aż boi. Nic na to nie odpowiedziałam, jedynie gwałtownie wstałam i wzięłam go za rękę. Niemal wbiegłam do góry z pełnym impetem pchając drzwi jego pokoju. Nadal nie powiedziałam słowa, ale znacząco się uśmiechałam.
-O nie!-Usłyszałam jego stanowczy głos, który zignorowałam.
-Nie płacz.-Odpowiedziałam, siadając za kierownicą stymulatora jazdy.-Lepiej mi wytłumacz jak to działa!
Maciek z lekkim niepokojem spełnił moją "prośbę". Mogłam tylko uśmiechnąć się triumfalnie. Była to świetna zabawa, jednak po godzinie mój trener nagle wziął mnie na ręce i zniósł do salonu. Rzucił mną na kanapę, po czym zaserwował mi dawkę łaskotek.
-Maciek! Przestań!-Śmiałam się. Gwałtownie odskoczyłam i mu się odwzajemniłam. Nagle zauważyłam na pobliskim stoliku jakieś zdjęcia. Automatycznie chwyciłam je ręką.
-Jezu, jak Wy tutaj słodko wyglądacie!-Zachwyciłam się dwójką małych chłopców w całej chmarze pluszaków.
-Cudowne czasy! Zero zmartwień, tylko zabawa.-Rozmarzył się Kot.
-Teraz też może być zabawa!-Krzyknęłam wstając, po czym zawołałam "berek" i zaczęłam biegać po pokoju. Ewidentnie go zaintrygowałam, ale już po chwili ganiał mnie śmiejąc się głośno. Był dużo szybszy, więc 5sekund później byłam w jego ramionach. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, jednak nagle rozdzwonił się jego telefon.
-Ania, kompletnie zapomniałem... mam dzisiaj trening. Muszę iść...-W głosie Maćka usłyszałam zawiedzenie.
-Mogę jechać z Tobą?-Zapiszczałam entuzjastycznie.
-Nie mogę Cię zabrać...
-Ale dlaczego?
-Bo to nie jest profesjonalne!
-Proszę, proszę, PROSZĘ!-Zrobiłam wzrok niczym kot ze Shreka.
-No dobra, zbieraj się. Ale... pojedziesz w czerwonej sukience?-Spytał zaskoczony.
-Jakoś mi to nie przeszkadza.-Wzruszyłam ramionami i poszłam na górę po rzeczy.

Na miejscu reszta kadry powitała mnie jak członka rodziny.
-Ania, Ty chyba powinnaś zostać skoczkinią!-Zawołał Kamil Stoch przytulając mnie na powitanie.
-Zastanawiałam się nad tym, ale jeszcze nie podjęłam decyzji.-Wyszczerzyłam zęby. Po dwukrotnym mistrzu olimpijskim przywitałam się z Piotrkiem, Jaśkiem, Dawidem, Stefanem i sztabem.
-Jak przez rok nie widzieliśmy się wcale, tak teraz 2 razy w parę dni!-Zawołał uśmiechnięty Kacper Skrobot, gdy do niego podeszłam.
-Zaraz będziesz miał mnie dosyć!-Lubiłam go. Zawsze się dobrze dogadywaliśmy.
-Ciebie? Nigdy! W końcu jesteś moją niedoszłą bratową!
-Co u Ciebie?-Na "niedoszłą bratową" zmarszczyłam brwi i natychmiast zmieniłam temat.
-A jakoś leci. Ciągle w rozjazdach na zawody.
-Jesteś jeszcze z Magdą?-Byłam ciekawa.
-Tak! Chcemy nawet coś razem wynająć!
-O, to super! Jak ja jej dawno nie widziałam! Pozdrów ją ode mnie.
-Była zła na Ciebie, że gdy rozstałaś się z Kamilem, to od razu urwałaś z nią kontakt. Ze mną w sumie też...-Posmutniał.
-Przepraszam, chyba wtedy tak nie umiałam...
-Daj spokój, wyjdziemy po prostu na jakieś piwo! A co tam u Ciebie?
-Ania to pani sportowiec, która lubi wypić!-Usłyszałam obok siebie śmiejący się głos Maćka.
-Bardzo śmieszne, Maciej!-Zakpiłam z niego.
-Czyli nic się nie zmieniło...-Usłyszeliśmy jeszcze jakiś głos obok siebie.-Cześć.
-Hej.-Odpowiedziałam ostrożnie Kamilowi Skrobotowi, który nie spuszczał ze mnie wzroku.
-Słuchajcie, mamy problem!-Nagle rozbrzmiał głos Stefana Horngachera.-Firma, od której zamawialiśmy kombinezony ogłosiła bankructwo. Musimy znaleźć jak najszybciej nowego dostawcę. Tzn., PZN, ale to my musimy wybrać. Pomożecie mi?
-Może mogę spróbować? Choćby zaraz!-Zgłosiłam się.
-Każda osoba na wagę złota! Jakbyś była taka miła zająć się tym natychmiast... Kamil, pomożesz jej?
-Ja?-Spytał Stoch.
-Nie Ty. Kamil Skrobot.-Na te słowa trenera głośno przełknęłam ślinę.
-Ja pomogę!-Nagle zawołał Maciek.
-Ty musisz trenować.-Skarcił go trener.-To jak, Kamil?
-Bardzo chętnie!-Powiedział entuzjastycznie. Spojrzałam na niego. Wyglądał na podekscytowanego. Nie podobało mi się to ani trochę.

4 komentarze:

  1. Cos mi sie wydaje, ze tutaj Kamil bedzie walczyl o Anie, ale Maciej mu jej nie odda ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na do mnie na 6 ;* hey-a-ngel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam :* http://loty-w-milosc.blogspot.com/2017/02/rozdzial-pietnasty.html

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie 7 rozdział ✌ zapraszan gorąco 💕

    OdpowiedzUsuń