Dzięki temu, że byłam w klasie sportowej, miałam aż sześć lekcji w-f'u w tygodniu. Nauczyciel kazał aż na siebie mówić per trenerze, a na zajęcia treningi. Zawsze powtarzał, że skoro wybraliśmy sobie taki profil, to zamierza nas traktować jak prawdziwych sportowców. I rzeczywiście tak było. Gdy tylko widział, że ktoś jest bardziej ukierunkowany w jakiejś dyscyplinie starał się organizować tej osobie jak najwięcej ćwiczeń w danym kierunku. Bardzo stawiał na technikę, wymagał od nas naprawdę dużo. Moją profesją według niego były narty. I w sumie miał rację, uwielbiałam na nich jeździć. Ale pomimo, że mieszkaliśmy w górach, byłam jedyną osobą w klasie ukierunkowaną w ten sposób. W zimę miałam dzięki temu masę "treningów" na powietrzu na dwóch deskach, po zajęciach. W okresie letnim i jesiennym rolki.
-Aniu, mogę Cię prosić na chwilę?-Zawołał mnie trener w czasie mojej rozgrzewki. Szybko do niego potruchtałam. Skinięciem ręką zawołał też do nas swojego asystenta.
-Jesteś jedyną osobą w klasie ukierunkowaną na biegi na nartach, ogólnie narciarstwo. Jest mi trochę ciężko przez to zajmować się Tobą oddzielnie, zwłaszcza że reszta dziewczyn preferuje siatkówkę. Dlatego pomyślałem, że od dzisiaj Twoimi treningami zajmie się Maciek. Sam jest narciarzem, więc nie znam w tej szkole lepszego kandydata.
-Ja?-Spytał Kot.
-Tak, Ty. Chyba tu pracujesz, prawda?
-To ma wyglądać jakbym miała trenera indywidualnie?-Dodałam zaskoczona.
-Zgadza się. Jeszcze nie dzisiaj, dajmy Maćkowi trochę czasu do ułożenia jakiegoś planu. Tymczasem wracaj do dziewczyn, wkrótce dowiesz się wszystkiego.
Przed odejściem zerknęłam na młodego skoczka. Nasze spojrzenia spotkały się na kilka sekund. Jego nie wyrażało nic innego, jak zaskoczenia i... poirytowania? Zdaje się, że trener dopiero teraz przekazał mu tę "dobrą" nowinę. Spuściłam wzrok i oddaliłam się w stronę reszty.
-Czego chciał trener?-Kaśka od razu zaczęła wypytywać.
-Wyznaczył mi Maćka na trenera personalnego.-Uśmiechnęłam się lekko.
-Aa to teraz Twój plan wręcz musi wypalić!-Pisnęła mi do ucha.
-Mam nadzieję...-Wyszeptałam. Mieć w kolekcji dobrze prosperującego skoczka to byłoby coś pięknego.
Przez kilka dni nie dostałam w sprawie treningów żadnej informacji. Już się bałam, że sprawa jest nieaktualna. Leżałam na łóżku czytając ,,Granicę", gdy dostałam smsa od nieznanego numeru.
Jutro wieczorem pierwszy trening. Na początek łyżwy na hali. Bądź o 19.30, Maciek.
Na samą myśl poprawił mi się bardzo humor. Już nie mogłam się doczekać! Na drugi dzień nie mielismy wf. Z racji, że 2 razy w tygodniu mieliśmy go aż 2 godziny, dostaliśmy chociaż raz wolne. Cały dzień w szkole nosiło mną niemiłosiernie, tak chciałam wieczoru. Jedynie Kate wiedziała o co chodzi, więc chłopacy robili sobie ze mnie dowcipy. Po zajęciach szybko pobiegłam do internatu. Wiedziałam, by na łyżwy wziąć luźny strój, jednak i tak chciałam prezentować się nienagannie. Drzemka, makijaż i włosy. Na lodowisku byłam już po 19, wolałam poczekać niż się spóźnić. Pożyczyłam łyżwy i usiadłam w poczekalni. 15min później zjawił się Maciek.
-I jak, jesteś gotowa?-Spytał na powitanie.
-Jeszcze jak!-Zawołałam entuzjastycznie.
-Przepraszam Cię za moją reakcję po informacji trenera... musiałem trochę pozmieniać swoje treningi, bo kompletnie mnie tym zaskoczył.
-Daj spokój, zauważyłam że byłeś informowany o tym razem ze mną.-Posłałam mu lekki uśmiech.
-A i jeszcze jedno.-Odwrócił się wyraźnie zakłopotany tuż przed wejściem na lód.-Wtedy byłem pijany, nie chcę by tamten pocałunek wpłynął na nasze relacje trener-zawodnik.
-Daj spokój, rozumiem to. Każdemu się zdarza, Tobie też.-Spuściłam wzrok. Nadal nie wiem czemu go okłamałam, że się całowaliśmy.
-Panie trenerze!-Zawołal śmiejąc się.
-Tak jest, PANIE TRENERZE!-Zawtórowałam i weszłam za nim na lodowisko.
Byłam pewna, że nasz trening będzie jedynie zwykłą jazdą. Okazało się, że dzięki łyżwom można poprawić technikę jazdy na nartach. Maciek zaskoczył mnie bardzo pozytywnie swoim profesjonalizmem. Wyszukał na to masę ćwiczeń, był kreatywny. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie umiem tak świetnie jeździć. A przecież nie raz już byłam na łyżwach! Głównie skupiliśmy się na równowadze. Myślałam, że i ją posiadam.. dopóki nie wywaliław się z impetem na kolano.
-Wszystko ok?-Spytał Maciek podnosząc mnie z lodu.
-Tak, chyba tak.. aj!-Jęknęłam stając na nogę, która ucierpiała.
-Chodź, usiądź i odpocznij.-Złapał mnie pod rękę i wyprowadził na krzesło.
-Nic mi nie będzie...
-Spróbuj stanąć.-Jego ton był poważny. Delikatnie przeniosłam ciężar na nogę, a na mojej twarzy pojawił się grymas bólu.
-Jedziemy do lekarza.-Oznajmił.
-Daj spokój, to tylko stłuczenie.
-Albo i zerwane więzadła. Nie zamierzam ryzykować.-Przebrał za nas dwoje obuwie, po czym... wziął mnie na ręce i poniósł do swojego subaru. 5 min później byliśmy na SOR-ze w Klinice Ortopedii i Rehabilitacji w Zakopanem. Kolejka nie była długa, ale ciągnęła się niemiłosiernie, nawet nie pomogła Maćka znajomość personelu szpitalnego.
-Pogodziliście się?-Spytałam po pewnym czasie siedząc w poczekalni.
-Z kim?-Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Z... Agnieszką.-Dodałam niepewnie, nie wiedziałam czy mogę w to ingerować.
-Przecież mówiłem Ci, że mnie zdradziła... tego się nie wybacza.
-Ale nie chciała wrócić?
-Nie..-Odpowiedział cicho.
-I dobrze, tacy ludzie nie są nic warci.-Położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Słucham?-Spytał. Chwilę się wahałam, czy mu opowiedzieć.
-Kiedyś miałam chłopaka. Nazywał się Kamil. Też próbował skakać, ale szybko zrezygnował. Zakochałam się w nim bardzo szybko i dosyć mocno. Nasz związek trwał dwa lata. Okazało się, że od samego początku mnie zdradzał, z kim się tylko dało. Myślałam, że pęknie mi serce... przepraszał, mówił że mnie kocha, ale się nie ugięłam... chociaż chciałam. To było rok temu...-I od tego czasu bawię się facetami. Dodałam już w myślach.
-Sukinsyn... widujesz go czasami?-Na pytanie Maćka zaprzeczyłam głową. W tej chwili przyszła moja kolej, więc pokuśtykałam do gabinetu lekarskiego. Zlecono mi RTG. Okazało się, że to silne stłuczenie i lekko naciągnięty mięsień. Parę dni odsapnąć, wymasować i zrobić okłady z lodu, a będzie jak nowa. Zauważyłam, że Maćkowi ulżyło, jednak i tak uparł się, by zawieźć mnie do akademika.
_____
Hej:) trochę mnie nie było, ale już jestem.
Przy okazji chcę złożyć wszystkim Wesołych Świąt ;)
Nareszcie! Nie moglam sie doczekac Rozdzial jak zwykle intrygujacy czekam na kolejny :).. Zapraszam do siebie http://loty-w-milosc.blogspot.com/2016/12/rozdzial-szosty.html. Tobie rowniez Wesolych Swiat. :*
OdpowiedzUsuńSuper piszesz rozdziały! Bardzo bogata składnia zachęca mnie do czytania za każdym razem. :) Wesołych Świąt również dla Ciebie:))
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że Ania mu naściemniała, że coś jej się stało z nogą, żeby ją zaniósł itp, ale na szczęście nie :) Polubiłam główną bohaterkę. Na początku myślałam, że jest po prostu mendą, ale znając jej historię, widać, że ma powody. Mam nadzieję, że z Maćkiem nie będzie tak samo jak z tym Kamilem i mimo swoich zamiarów Ania będzie z nim na poważnie. Super rozdział!
OdpowiedzUsuń