Kiedy wstałam w poniedziałek rano, stwierdziłam że jest coś ze mną nie tak. Po raz pierwszy zapragnęłam pójść do szkoły. Bez namysłu szybko pobiegłam do łazienki ogranąć się. Marta stwierdziła, że nigdy nie widziała mnie takiej nakręconej. Widać, że jakiś czas mieszkałyśmy oddzielnie. Dzięki Bogu mama przysłała przez moją siostrę dużo wałówki, mogłam zrobić cudowne śniadanie. O dziwo dobrze się wyspałam, chociaż chłopacy nie dawali mi spać w nocy. Ciągle pukali do pokoju i wołali na piwo. Akurat nie miałam jakoś ochoty na imprezowanie. Byłam zaskoczona, gdy Marta do nich poleciała. Po tym, jak się upiła zaczęła się inaczej zachowywać. Hm.. spodobało jej się? Byłam jednak pewna, że po powrocie do domu odmieni jej się- byłam w błędzie.
Nawet na nią nie czekałam, gdy wychodziłam do szkoły. Na korytarzach zrobiło się strasznie tłoczno, każdy zaczynał o godzinie 8 rano. Chwilę później dołączyła do mnie Kasia. Jeszcze nie rozmawiałyśmy o poprzedniej imprezie. Właśnie... może i przyszła, ale to nie na nią czekałam. Cały czas szukałam wzrokiem Jego. Mieliśmy teraz zajęcia blisko pokoju nauczycielskiego, więc mogłam obserwować całą sytuację. Jednak niestety nie miałam tyle szczęścia, póki co go nie było.
Chwilę po dzwonku przyszła nasza wychowawczyni, nauczycielka języka polskiego. Dzisiaj omawialiśmy ,,Szewców" Witkacego. Książka z morałem, ale jakoś mi się nie podobała. Miałam oczywiście to szczęście, że musiała mnie spytać. Trafiła idealnie w pytania z treści, którą... przeczytałam w streszczeniu. Generalnie nie miałam problemu z czytaniem obowiązkowym, ale jedynie gdy chodzi o książki, które mnie interesują. ,,Krzyżacy", ,,Kamienie na szaniec", ,,Gloria victis", ,,Lalka". Uwielbiałam je! Ale tę? Nie trawiłam. Nie wiem jakim cudem, ale dostałam 4, chociaż jakoś nie umiałam się skupić. Nawet do ławki szłam jakimś wolnym krokiem.
-Co Ci jest? - dostałam nagle karteczkę od Kate.
-Nic.- Napisałam krótko.
Więcej już mi nie pisała. I dobrze. Lekcja dłużyła mi się niemiłosiernie, nasza pani bardzo lubiła zanudzać. Ah, aż jaka szkoda że to już nie gimnazjum, gdzie każdy rozrabiał na potęgę? Pamiętam, na matematyce często dostawałam uwagi za krzyki i wygłupy. Kiedy tylko rozległ się dzwonek odetchnęłam z ulgą. Jak to było najszybciej możliwe spakowałyśmy rzeczy i uciekłyśmy na przerwę. Następną miałyśmy biologię dwa piętra niżej.
-Myślałam, że tam zaraz umrę!- Zawołałam idąc wolnym krokiem.
-Nic mi nie mów, jak mnie spytała to dostałam kosę! Ty się chociaż wybroniłaś!- Powiedziała ironicznym głosem Kaśka.
-Mówiłam Ci, byś przeczytała streszczenie! A tak w ogóle, jak skończyłaś w sobotę?- Byłam tego bardzo ciekawa.
-A w sumie spoko, godzinkę jeszcze tam byłam, po czym grzecznie wróciłam do domu.-Wyszczerzyła zęby,
-I nic się nie wydarzyło?
-Nic, kompletnie nic!
-Kate, nie poznaję Cię!
-Dobra, opowiadaj co było po wyjściu!-Szturchnęła mnie. Już miałam jej odpowiedzieć, kiedy ktoś do nas podszedł.
-Ania? Czy możemy porozmawiać?-Aż podskoczyłam. Za mną stał Kot.
-Jasne...-Odpowiedziałam po chwili. Maciek skinął głową, albym poszła za nim. Po krótkim czasie weszliśmy do jakiejś klasy, która była otwarta. Przywitał nas przeciąg, aż drzwi same się za nami zamknęły z impetem. Ale nie zwróciliśmy za bardzo na to uwagi.
-Aniu... Chciałbym Cię za to wszystko przeprosić.- Chodził wokoło. Nie odpowiedziałam, byłam ciekawa tego, co chce całkowicie powiedzieć.-Trochę mi się wypiło. Nie ukrywam, że film mi się urwał...
-Domyśliłam się.-Uśmiechnęłam się blado, kiedy wreszcie stanął przodem do mnie.
-Dopiero odzyskałem pamięć rano..-Spojrzał smutno w podłogę.
-To nie pamiętasz...-Urwałam.
-Nie pamiętam czego?-Ożył.
-Dobra nie ważne.-Pokręciłam głową.-Czemu tak szybko wyszedłeś?
-Nie, nie, nie. Powiedz, czego nie pamiętam!
-No..-Zamilkłam na moment, by wszystko przetrawić.-Przecież pocałowałeś mnie.
Zauważyłam, że Maciek zdębiał.
-Gdy próbowałam Cię położyć, wtedy.-Odrzekłam ciszej.
-Nie, to nie możliwe...-Kręcił głową.-Nie wierzę.
-A jednak!-Zawołałam.-Ale nie przejmuj się, widziałam w jakim jesteś stanie.
-Przepraszam Cię najmocniej na świecie...-Podszedł bliżej.
-Daj spokój, każdemu może się zdarzyć.-W tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Jaka szkoda..
-Dokończymy później, ok? Obydwoje mamy zajęcia.-Oznajmił puszczając mnie przodem. Podeszłam do drzwi i popchnęłam klamkę.
-Słuchaj... coś jest nie tak. Chyba się zatrzasnęły...
-Nie możliwe...-Maciek lekko mnie przesunął i sam próbował je otworzyć.-Cholera...
No to nieźle, utknęliśmy w klasie. Obydwoje zaczęliśmy głośno pukać i krzyczeć. Akurat była to sala lekko na uboczu i jeżeli nikogo nie było na korytarzu, to będzie ciężko w tej chwili się stąd wydostać.
-To chyba nic nie da.-Stwierdziłam po kilku minutach.
-Chyba nie...-Przytaknął mi. Rozejrzałam się dookoła. To chyba była klasa biologiczna. Było dużo roślin, rybki i masę rysunków planktonów, itd. Ściany zielone, niebieska podłoga. Nigdy nie miałam tutaj zajęć. Usiadłam na dużym biurku i zaczęłam obserwować Maćka, Przystojny, rzeźba się zgadzała. Wyglądał na bardzo zdeterminowanego w tym, co robił.
-Na tę imprezę poszedłeś sam? Czy się zgubiłeś?-Odezwałam się jako pierwsza. Nawet nie zauważyłam, że do swojego nauczyciela mówiłam na "ty".
-Sam.-Spojrzał na mnie i usiadł obok.
-Coś się stało?
-Nie, nic.-Spuścił wzrok.
-Rozumiem.. Jakby co, pamiętaj że czasami lepiej jest się zwierzyć obcej osobie..Ale parę razy powiedziałeś do mnie Agnieszka...-Skierował zdumiony wzrok w moją stronę.
-Agnieszka?
-Tak, i to kilkakrotnie..-Znowu spuścił oczy.
-To moja była dziewczyna. Zerwaliśmy parę dni temu.-Odrzekł po cichu.
-Przykro mi... temu chciałeś się napić.-Położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Tak trochę. Zostawiła mnie dla jakiegoś trenera.
-Miała romans?-Spytałam niepewnym głosem.
-Nie wiem, pewnie tak.
-Wiesz, czasami jeżeli coś się kończy to po to, by coś nowego i lepszego się zaczęło,
-Może, kto wie...
Rozmawialiśmy tak całą lekcję. Kiedy zaczęła się przerwa, od razu ktoś nam otworzył drzwi. Szybko poszłam do swojej klasy.
-Anka, gdzie Ty byłaś?-Kate przywitała mnie krzykiem.
-Zatrzasnęły się drzwi i byliśmy z Maćkiem w klasie całą lekcję.-Gdy to powiedziałam sama z siebie zaczęłam się śmiać.
-Naprawdę? Romantycznie! To opowiadaj po kolei, najpierw co było na imprezie a potem co było teraz. Bo domyślam się, że o tym chciał pogadać.
-No tak. Ale w sumie nie ma o czym opowiadać... Był naprany jak PKS, położyłam go grzecznie do łóżka Marty i tyle.
-I nic nie było?
-Nie, nawet się nie całowaliśmy.-Uśmiechnęłam się.
_______________
Aaaale dzisiaj piękny dzień!
Kamil wygrał, Maciek drugi! Noo po prostu cudownie :D
Super. Czekam na kolejny i rozwiniecie akcji :-). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :) http://loty-w-milosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak Ania powiedziała, że on ją pocałował to pomyślałam: co co co? jakiś rozdział mnie ominął? ;p Niezła ściema, naprawdę spodobał mi się ten blog. :)
OdpowiedzUsuń