wtorek, 10 stycznia 2017

ROZDZIAŁ VII

Odkąd Marta wróciła z Chochołowa, zapisaliśmy ją z rodzicami do psychologa. Na szczęście małymi kroczkami szła w dobrym kierunku. Cały czas ją pilnowałam. Alan został wkrótce aresztowany i zawieszony w prawach ucznia. Miał już skończone 18 lat, więc mógł już odpowiadać jako dorosły człowiek. Miałam nadzieję, że dostanie jak najwyższą możliwą karę. Kiedy nasza paczka się dowiedziała, co zrobił natychmiast stanęli za nami murem. Kaśka cały czas nie mogła uwierzyć, że nasz kumpel mógł się posunąć do czegoś takiego. Ale czego spodziewać się po facetach?
Był piękny, piątkowy wieczór. Chciałam się umówić z Kate, jednak ona szła na jakąś randkę. Z nowym mężczyzną. Kolejna zabawka. Jeszcze niedawno byłam w 100% pewna, że zabawa płcią przeciwną jest idealnym rozwiązaniem. Jednak od pewnego czasu coraz bardziej myślałam w odwrotnym kierunku... Maciek nie próbował mnie wykorzystać. Przynajmniej, tak to wyglądało. Ale Kamilowi też udało się mnie omamić na słodkie słówka, i to przez taki okres czasu. Leżałam na łóżku i rozmyślałam, co ze sobą zrobić, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
-Jak tam?-Usłyszałam głos Kota.
-A odpoczywam sobie po ciężkim treningu, mam trenera-żyletę!-Zaśmiałam się.
-A to cham z niego.-Zawtórował mi.-Nie chcesz gdzieś wyskoczyć?
-Co proponujesz?
-Może kino i kolacja?
-Brzmi sympatycznie...-Powiedziałam szeptem.
-Będę o 19 pod internatem.-Oznajmił i się rozłączył.
Wyszczerzyłam się jak idiotka i natychmiast rzuciłam się na szafę. Co tu ubrać? Kino? Kolacja? Czy to randka? Miałam mętlik w głowie, w końcu na dworze nie było jakoś specjalnie ciepło. Jednak myśl o "randce" zwyciężyła i wygrzebałam czerwoną obcisłą sukienkę do połowy uda z długimi rękawami i dekoltem. Do tego czarne szpilki. Delikatnie podkręciłam włosy, zrobiłam mocniejszy makijaż, w tym dodałam czerwoną, krwistą szminkę na usta. Kiedy dostałam sygnał, zeszłam na dół. Pod drzwiami od razu rzuciło mi się w oczy białe subaru. Maciek wyskoczył z niego i natychmiast podbiegł do mnie.
-Cześć piękna.-Powitał mnie całusem w usta. Niedługo później byliśmy w kinie. Obydwoje nie lubiliśmy głupich romansideł, więc wybraliśmy... romantyczny horror. Uwielbialiśmy takie jatki !! Zaraz po seansie byłam pewna, że pojedziemy na Krupówki. Nic bardziej mylnego. Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie porwanie gdy wyjechaliśmy z Zakopanego. Po pewnym czasie dojechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej. Kociak zabrał mnie do Schroniska Smaków Magdy Gessler. Jeszcze nigdy tutaj nie byłam, więc ciekawość zżerała mnie od środka. Restauracja zrobiła na mnie wrażenie, a zwłaszcza menu. Nie ukrywam, jak dla mnie było drogo, ale Maciek kazał mi się tym nie przejmować.
-Musimy porozmawiać...-Zaczął skoczek poważnym tonem.
-Coś się stało?-Zmartwiłam się.
-Ania... Ja jestem przecież oficjalnie Twoim nauczycielem. My nie powinniśmy się spotykać.
-Nie powinniśmy się spotykać, a zdaje mi się, że to Ty dzisiaj mnie tutaj zaprosiłeś.-Uniosłam brwi.
-Tak wiem... Ale chyba musimy przestać... Możemy obydwoje tylko na tym stracić.-Patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-Nie boję się.-Powiedziałam stanowczo.
-Nie zamierzam Cię na nic narażać.
-A może Ty po prostu nie chcesz? To powiedz to wprost, zamiast się cackać.-Spojrzałam na niego chłodno.
-Nie! Pewnie, że chcę. Ale nie możemy...-Wydawał się być smutny. Przez chwilę milczałam wpatrując się w talerz, który przed chwilą przyniósł kelner. Jakoś odechciało mi się jeść.
-Mógłbyś mnie odwieźć do domu? O tej porze już raczej nie ma autobusów.-Odezwałam się bez emocji. Dalej na niego nie patrzyłam.
-Nic nie zjadłaś...
-Wybacz, ale straciłam apetyt.-W moim głosie można było usłyszeć nutkę ironii.
-W porządku..-Oznajmił. Gdy zawołał kelnera poprosił, by spakował nam jedzenie na wynos. Gdy jechaliśmy starał się rozmawiać o treningach, jednak albo nie reagowałam, albo odpowiadałam z przekąsem. Zdenerwował mnie swoją postawą. Na koniec próbował przeprosić i wcisnął mi opakowanie z zapakowanym posiłkiem. Specjalnie na odchodne trzasnęłam drzwiami auta, wiedziałam doskonale że samochód to jego oczko w głowie. Szybko pobiegłam na górę i się położyłam. Mimo wszystko, tak naprawdę byłam głodna i zjadłam posiłek. Cały czas słyszałam jego słowa. Nie ukrywam, zabolały mnie. I to było dziwne. Przecież plan był taki, że nie będzie żadnych emocji, zwyczajnie się nim zabawię i go rzucę. Tymczasem nie do końca tak zaczynało być. Z tymi rozmyśleniami nie za szybko zasnęłam, ale się udało.

Na drugi dzień miałam jeszcze większy mętlik w głowie. Jednak postanowiłam się nie poddawać. Z tego, co mi mówił parę dni wcześniej, dzisiaj miał zaplanowany trening kadry A i B na Wielkiej Krokwi. Nie myśląc zbyt długo, szybko się uwinęłam i pojechałam na skocznię. Było dosyć pusto, jedynie odgłosy dobiegały z domków przeznaczonych dla zawodników. Kiedy tam wbiegłam zderzyłam się z Kamilem Stochem.
-O Ania!-Przywitał mnie uściskiem.-Co tam słychać?
-Cześć Kamil. Wszystko w porządku... Czy jest Maciek?
-Tak, jest w domku. Wejdź, ja muszę jechać na górę. Do zobaczenia!
Po drodze mijałam kolejno wszystkich chłopaków, poza tym którego szukałam. Na szczęście wreszcie usłyszałam jego głos.
-Maciek, musimy porozmawiać.-Powiedziałam, gdy na mnie spojrzał.
-Ania chyba nie mamy o czym.-Oznajmił dosyć sucho.
-Właśnie, że mamy! I nie odpuszczę!-Uniosłam brwi.
-No dobrze..-Odetchnął.-Ale teraz nie mogę, poczekaj na mnie po treningu.
Po tych słowach wyszedł z szatni i wziął narty. Nie miałam innego wyjścia. Udałam się jak tak pod skocznie, by oglądać ich skoki z trybun. Każdy zawodnik oddał ich po ok.7. Za każdym razem było coś do poprawienia. Na szczęście pogoda dopisała, więc trening się nie przedłużał. Gdy skończyli, udałam się do ich domku. Tym razem zastałam tam tylko Maćka.
-Muszę tylko oddać sprzęt serwismenowi, spakować i możemy gdzieś pojechać by spokojnie porozmawiać. Choć ze mną.-Udaliśmy się do budynku obok. Wchodząc zamurowało mnie.
-Kacper?-Spytałam zaskoczona na widok Skrobota. 
-Ania? Cześć!-Uśmiechnął się do mnie i podbiegł by się przytulić na powitanie.-Co tutaj robisz?
-Muszę pilnie porozmawiać z Maćkiem. Co u Ciebie?
-To Wy się znacie?-Wtrącił zaskoczony Kot. W tej chwili ktoś wbiegł do środka, a ja automatycznie się odwróciłam. I wtedy mój uśmiech znikł z twarzy.
-Kamil...-Praktycznie szepnęłam przełykając ślinę.
-Ania...-Odpowiedział podobnym tonem. Nie tego się spodziewałam, chociaż w sumie powinnam.
-To ja spadam.-Nagle powiedział Kacper i się zmył. Maciek cały czas stał obok i nie wiedział co się dzieje.
-Wyładniałaś.
-Co u Ciebie?-Puściłam jego komplement.
-Skąd Wy się znacie?-Kot wreszcie się odezwał. Automatycznie na niego spojrzałam. Ale poczułam jakąś gulę w gardle, przez którą nie umiałam wypowiedzieć słowa.
-Ania i ja byliśmy parą.-Odezwał się młodszy z braci Skrobot.
-Byliście parą? To.. to ten Kamil, o którym.... o którym mówiłaś?-Maciek nie krył zaskoczenia. Pokiwałam głową potwierdzająco.
-Ten sam, który doskonale wie, że był głupcem jakich mało...-Oznajmił mój były chłopak.
-Daruj sobie.-Zjechałam go wzrokiem.
-Mówię prawdę. Ania. Nawet nie wiesz, jak tego żałowałem...-Nie wysłuchałam go do końca, szybko wyszłam z budynku. Ktoś w pewnym momencie złapał mnie za rękę.
-Poczekaj...-Usłyszałam głos Maćka.
-Co on tutaj robi?-Spytałam przez łzy.
-Kamil Skrobot jest serwismenem kadry B. Kacper kadry A.
-Wszystko mi się przypomniało. A dokładniej to, co zrobił. Ten ból, gdy się okazało że mnie zdradza na prawo i lewo.-Zaczęłam się rozklejać.
-Spokojnie.-Maciek przytulił mnie do siebie.
-Proszę, nie zostawiaj mnie teraz samej.-Błagałam tuląc się do jego ramienia.
-Chodź...-Złapał mnie za rękę i poprowadził do samochodu. Przez całą drogę starał się jak najbardziej odwrócić moją uwagę od myśli o Kamilu, ciągle opowiadał mi o dzisiejszym treningu, o tym co musiał poprawiać, co się udało. Zauważyłam, że w pewnym momencie wyjechaliśmy z Zakopanego. Okazało się, że od strony Butorowego Wierchu jest możliwy wjazd autem na Gubałówkę. Gdy byliśmy na miejscu wziął mnie za rękę i zaprowadził na szczyt. Usiedliśmy przodem do panoramy Zakopanego. Było widać całe miasteczko, Wielką Krokiew i piękne Tatry. Już tu bywałam i za każdym razem ten widok zapierał mi dech w piersiach.
-Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?
-To miejsce zawsze działało na mnie kojąco, chciałem by i Tobie pomogło.-Uśmiechnął się.
-Jesteś kochany...-Przytuliłam się do niego.
-Chyba chciałaś o czymś porozmawiać.
-Maciek, ja się nie zgadzam na to, co wczoraj mówiłeś. W dupie mam to, że jesteś moim nauczycielem. Nie wszyscy muszą o nas wiedzieć!
-Ania, możesz zostać zawieszona w prawach ucznia, a ja zwolniony dyscyplinarnie.
-Kocie, jesteś jeszcze skoczkiem, więc nic Ci nie będzie. I ja nie chcę, proszę Cię.-Powaliłam go na plecy i sama się na nim położyłam.
-Pomyślę o tym, dobrze? Zróbmy sobie trochę przerwy, chociaż doskonale wiem, że zakazany owoc lepiej smakuje...-Odpowiedział, po czym przybliżył mnie do siebie i pocałował czule.

1 komentarz:

  1. Aww.. *-*. Piekne. Nie dziwie sie Maciejowi, ze nie chce sie zdecydowac na ten zwiazek. ALe, ze Ania byla z Kamilem ? To mnie zdziwilo i zwiekszylo ciekawosc co do kolejnego rozdzialu :***
    http://loty-w-milosc.blogspot.com/2017/01/rozdzial-dziesiaty.html
    Zapraszam na kolejny do siebie :)

    OdpowiedzUsuń